Skonaktuj się z nami    kontakt@grudziadzmiastootwarte.pl
Witamy na portalu GrudziadzMiastoOtwarte.pl. Miłego dnia!

Misja Na Ekologię

Ptaki nocy

Wyobraźcie sobie, że żyjecie w dawnych, dawnych czasach, gdzieś w średniowiecznej Polsce.

Wracacie późnym wieczorem do swojej chaty
po ciężkim dniu pracy idąc polną drogą biegnącą na skraju lasu.
Słońce praktycznie zaszło już za horyzont, na niebie malują się krwiste barwy.
Coraz to bardziej przyspieszacie kroku,
by jak najszybciej znaleźć się w ciepłym, bezpiecznym domu.
Grube konary sięgają tuż nad waszą głową
niczym szponiaste ręce chcące zaciągnąć was w ciemny mrok lasu.

Przechodzicie koło starego cmentarza, gdy nagle z leśnej gęstwiny,
niczym wycie ducha, rozlega się głośne

„uuuuu-huu-huuu”.

Po chwili czarny kształt bezszelestnie przelatuje nad waszą głową.
Teraz macie już pewność: w tym lesie straszy!
Ostatni odcinek drogi pokonujecie biegiem…

Tymczasem, gdzieś w głębi lasu,

na starym dębie siedział sobie niewielki ptak.

Miał dużą, okrągłą głowę na której malowała się charakterystyczna twarz (szlara) i wielkie, czarne oczy oraz niezwykle maskujące upierzenie. Ten opis oczywiście pasować mógł tylko do jednego ptaka. Tym ptakiem był młody puszczyk (Strix aluco), dzisiaj najliczniejsza sowa naszych lasów. Przeraźliwy głos to nic innego jak sowie gody.

W taki sposób odzywają się samce, które właśnie na przełomie lutego i marca nawołują swoje przyszłe partnerki. Krótka historia na wstępie zapewne wydarzyła się nie raz i w taki też sposób postrzegano kiedyś te piękne ptaki. Sowa wzbudzała strach, zwiastowała śmierć i nieszczęście, a gdy dostrzeżono ją w lesie, to próbowano ją złapać i zabić. Sowy przez setki lat, głównie od średniowiecza, nie miały łatwo z człowiekiem.

To w większości nocne ptaki, które doskonale widzą, słyszą i latają bezszelestnie. Taki zestaw cech był niestety łączony ze złymi mocami, którymi to miały się sowy posługiwać. Przez ich prześladowanie oraz utratę siedlisk lęgowych, na przestrzeni wieków liczebność sów bardzo spadła. Nasza najliczniejsza obecnie sowa jaką jest puszczyk to tylko 65-75 tysięcy par lęgowych.

To i tak dużo, dla porównania liczebność  pójdźki, kiedyś bardzo licznej sowy, wynosi 500-1000 par.

Nawiązując jeszcze do tej wstępnej historii.

Czy szukając dzisiaj sów, faktycznie musimy wybrać się w gęste, leśne ostępy?

 Jak się domyślacie, wcale nie.

Część gatunków można spotkać nawet w centrach niewielkich miast, pod warunkiem, że w pobliżu będą odpowiednie tereny łowieckie i miejsce na założenie gniazda, a ściślej rzecz biorąc miejsce na zniesienie jaj, ponieważ sowy gniazd nie budują.

W zależności od gatunku, albo zajmują gniazda większych ptaków takich jak krukowate czy szponiaste (metoda np. uszatki), albo zasiedlają duże dziuple lub odpowiednie budki lęgowe (puszczyki, pójdźki, włochatki, sóweczki). A że dużych dziupli jak na lekarstwo, to i sów mało.

Puszczyki jednak jako najbardziej „elastyczny” gatunek zajmują nie tylko dziuple, ale też nieużywane kominy, otwory wentylacyjne, wnęki w ścianach i murach. Często gniazdują w starych parkach miejskich, cmentarzach, alejach drzew, ogrodach. Dlatego też to właśnie puszczyka najłatwiej jest spotkać, chociaż jak na prawdziwą sowę przystało zobaczyć go jest niezwykle trudno, bo kamuflujące upierzenie zlewa się z otoczeniem.

Puszczyk występuje w dwóch odmianach barwnych: rdzawej i szarej. Wczesną wiosną jednak łatwiej jest puszczyka usłyszeć, bo podczas nawoływania partnerki odzywa się chętnie w pogodną noc. Głos samca jest charakterystycznym przeciągłym „uuuuu-huu-huuu„, natomiast samiczka odpowiada pojedynczym, powtarzającym się „kjuwik„.

A gdzie szukać puszczyków w Grudziądzu? Przede wszystkim będzie to Ostoja Miłoleśna, Park Miejski, Las Garnizonowy przy Cytadeli oraz tereny wzdłuż rzeczki Marusza.

Drugą najliczniejszą sową w Polsce jest uszatka (Asio otus).

To gatunek sowy u której na głowie znajdują się wyraźne „uszy”, czyli tak naprawdę kępki ozdobnych piór, które ze słuchem nie mają jednak nic wspólnego.

W języku łacińskim słowo otus oznacza właśnie ucho. Uszatka jest nieznacznie mniejsza od puszczyka i mniej krępa.

Tę sowę dostrzec jest jeszcze trudniej niż puszczyka, ponieważ poprzez wydłużenie swojej sylwetki potrafi upodobnić się do gałęzi, a gdy zamknie oczy jest praktycznie niewidoczna. Uszatka to jedyny gatunek, który zimą łączy się w większe stada i w takich dużych zgrupowaniach spędza tę porę roku.

Okoliczne uszatki zazwyczaj zlatują się w te same miejsca co roku. Na zimowiska wybierają kępy gęstych świerków lub sosen i nierzadko bywa tak, że zimują nawet w centrach mniejszych miasteczek.

Przed wiosną opuszczają zimowisko i rozlatują się po okolicy na lęgowiska. Jedno z takich miejsc zimowania uszatek znajduje się niedaleko Grudziądza, ale gdzie dokładnie, pozostawiam Wam do odkrycia… 🙂

AUTOR Kamil Bilecki