Dzień pierwszej fotografii
Na początku były tropy zwierzęcia, na które polowano by plemię mogły przetrwać. Obok nich były ślady stóp tropiciela i łowcy. Przy ogniskach kreślono patykiem w wilgotnej ziemi. W jaskini, na ścianie ktoś zostawił przypadkowy odcisk brudnej ręki. Potem był rysunek zwierzęcia na które warto polować, kilka kresek. Biegnące zwierzę obok góry, zwierzę z rogiem na przedzie, którego należy unikać. Zapis ważnej informacji z czasów, gdy być może nie było jeszcze języka. Obrazy, które już wtedy warte był więcej niż tysiące słów. Wiedza decydująca o być lub nie być grupy praludzi.
Potem rodzi się cywilizacja w której obraz już jest i spełniają różne role. Ktoś chce oddać cześć swojemu bogu, inny podziwiać piękno swojej wybranki. Władca chce pokazać swój triumf w bitwie, armator wielkość swojego żaglowca, hodowca sportretować ulubionego konia, myśliwy pokazać swoje zdobycze łowieckie.
Malarze mają pełne ręce roboty i tylko jeden problem – czas. Stworzenie obrazu wymaga chwili dłuższej niż ulotność portretowanej sceny a to co przemija, trudno dokładnie zapamiętać i odtworzyć. Malując portret trzeba przetrzymać modela w niewygodnej pozycji. W pejzażu jest się uzależnionym od pogody. Za pomocą camera obscura można proporcjonalnie naszkicować zarysy sceny ale trzeba to zrobić szybko, dopóki świeci słońce.
Za tym wszystkim jest marzenie by ważną chwilę oddać wiernie w obrazie. Gdyby można zamrozić ją na czas niezbędny malarzowi do pracy, by nie musiał tkwić w skwarze ze sztalugami, aby nie był skazany na kaprysy portretowanego władcy… Chęć utrwalenia tego co ważne w formie, która opisuje trafniej niż gruba księga i szybciej niż maluje człowiek, leży u podstaw powstania fotografii.
Od czasów pierwszego zdjęcia zrobionego przez Josepha Nicéphore Niépce’a w 1826 roku, fotografia przeszła długą drogę. To narzędzie pomocne dla malarzy, przerodziło się w odrębną sztukę, choć musiało walczyć długo o swoją pozycję. Na początku czas utrwalania obrazu wcale nie był krótszy, od tego, który zdolny malarz poświęcał na narysowanie postaci czy sceny. Dziś kamery cyfrowe są w stanie uchwycić promień światła poruszający się w przestrzeni.
Zmieniały się technologie, mody, tematy i cele fotografii. Obecnie nie możemy powiedzieć, że za każdą fotografią stoi chęć pokazania tego co ważne. Łatwość utrwalania obrazów sprawia, że fotografuje się wszystko, to co ma wartość i co jej nie posiada. O tym czy zrobić fotografię, nie musi nawet decydować człowiek, tylko maszyna stworzona przez niego. Zawsze jest jednak w tym jakiś cel. Czy są to zdjęcia weselne, obrazy z aparatu na grzbiecie kota, fotografie kierowców przekraczających prędkość czy wizje odległych planet Układu Słonecznego. Chęć oddania nastroju chwili, poznania świata pod naszymi nogami, złapania przestępcy, zajrzenia tam, gdzie człowiek nie może.
19 sierpnia 1839 roku Rząd Francji przekazał do pożytku publicznego patent na utrwalanie obrazów metodą opracowaną przez Nicephore Niépce’a i Louisa Daguerre’a. W tym dniu obchodzimy Światowy Dzień Fotografii.
Z tej okazji na naszej stronie dziś zdjęcie jest tylko jedno. Zrobione na pierwszej rolce kliszy filmowej, przez autora artykułu około roku 1985. Czarno-białe, nieostre, źle wywołane i naświetlone przez krewnego – amatora. Kadr krzywy wypełniony zbędnym, płaskim niebem. Temat, czyli człowiek, ucięty i zajmuje bardzo mało miejsca w stosunku do całości. Słaba fotografia, która jednak niesie silny ładunek emocjonalny. Oto dziecko zrobiło zdjęcie swojego dziadka, który w rodzinnych kronikach jest bodajże na kilkunastu obrazkach. Skan kiepskiej odbitki… Gdyby była gdzieś klisza, może dało by się coś z tego wyciągnąć. Nie ma jednak kliszy ani nie ma bohatera obrazu. Nie można tego zdjęcia zrobić już lepszym. Jest to więc najlepsze zdjęcie dziadka, jakie wnuczek wykonał swoim pierwszym aparatem.
Państwu też proponujemy, byście spróbowali sobie przypomnieć swoje pierwsze samodzielnie wykonane zdjęcie. Czy jest taka fotografia? Czy ma trwałą formę i wreszcie – czy nadal są w niej uczucia, które towarzyszyły jej wykonaniu?