„24 Godziny” – Hiszpański ekstrakt z niemocy
W czwartek 16 listopada 2023 roku w ramach Dyskusyjnego Klubu Filmowego, Beata Kastner zabrała nas w podróż do Hiszpanii, na przedmieścia Madrytu, do dzielnic rozpaczy, świata bezsilnych niewolników Mammona.
Dramat Juana Diego Botto z 2022 roku ogląda się jak coś pomiędzy fabularyzowanym dokumentem a mockumentem. Z jednej strony opowiada o prawdziwych sprawach, z drugiej, fabuła i bohaterowie są wymyśleni. Do gatunków dokumentalnych nawiązuje sposób kręcenia „z ręki” i tempo narracji ale brak jest w nim „łamania czwartej ściany”. Jako anonimowy widz oglądamy więc sceny z życia „prawdziwych” ludzi, nieświadomych obecności kamery.
Dlaczego ten film został skonstruowany tak a nie inaczej? Ze względu na temat, którym są losy ludzi poszkodowanych przez współczesny system kredytowy. Gdyby Botto chciał zrobić dokument, musiałby skupić się na losach prawdziwych osób wplątanych w bankowo-prawną machinę. To odebrałoby całą dramaturgię narracji, bo prawdziwe historie rzadko kiedy dzieją się tak szybko jak w filmie.
„24 godziny” skompresowane do 105 minut pozwalają na wywołanie skrajnych emocji. Niezliczony pochód bohaterów pierwszoplanowych i pobocznych pokazuje główny problem w różnych stadiach rozwoju. Elementem łączącym wszystko jest pościg prawnika Rafa i jego syna za uciekającym czasem. To oni spotykają wszystkie postacie dramatu, czasami tylko ocierając się o nie.
Wplątani przypadkiem w potencjalny dramat młodej emigrantki i jej dziecka, zaniedbują inne ważne sprawy i z woli Rafy ruszają by ratować sytuację. On i jego rodzina to postacie, które pokazują jakie koszty ponoszą czasami osoby pomagające innym. Prawnik jest bowiem zaangażowany w inne sprawy: pomoc Azucenie (granej przez Penélope Cruz) w utrzymaniu domu, z którego jej rodzina ma być eksmitowana następnego dnia; oraz ratowanie własnego małżeństwa.
Azucena jest postacią, która wszelkimi sposobami ratuje wspólne życie. Heroiczna kobieta, ciężko pracują by zarobić na chleb, ale też działaczka społeczna, która w grupach wsparcia szuka pomocy do powstrzymania policji przed egzekucją prawa. To w ramach takiej grupy odbywają się spotkania, gdzie odkrywane są inne ludzkie historie, przytaczane przykłady bezprawnych umów i bezwzględności policji.
Jedną z takich ofiar jest Teodora, która nie może dodzwonić się do swojego syna Germana. Jego zaś los łączy z mężem Azuceny, w trakcie wykonywania pracy na czarno, za głodową stawkę. German to bankrut wstydzący się rozmawiać z matką. Ich historia zmierza do ostatecznej ucieczki, która nigdy ich już nie połączy.
Do tego dochodzą pracownicy systemu opieki społecznej, oddzieleni drzwiami od tłumu ludzi szukających pomocy. Wypaleni pracownicy szkół i ośrodków wychowawczych, w których brakuje wolontariuszy i dawnej energii do pracy dla innych. Anonimowi, bezgłosi pracownicy banków – marionetki systemu finansowego stojący na pierwszej linii ognia. Bezkrytyczni funkcjonariusze policji wykonujący służalczo wydane rozkazy i egzekwujący siłą prawo wobec słabszych.
Brak w tym wszystkim drugiej strony – władców banków i rządu. Właściwe to są oni obecni jako wspomnienia pokrzywdzonych i informacje radiowe. Gdzieś tam zasygnalizowana jest współpraca pomiędzy biznesem a władzą, która kontroluje ceny energii. Oto bowiem dowiadujemy się, że spółki energetyczne zwiększają zyski dzięki podwyżkom cen. W branży kontrolowanej przez państwo, za pomocą cen prądu okrada się tych, którym powinien on służyć.
Nagromadzenie postaci, wątków i perspektyw jest ogromne, sensacyjna narracja utrudnia śledzenie wszystkiego ale z drugiej strony utrzymuje widza w ciągłej uważności. To co cały czas jest obecne to samotność, strach, bezsilność i pośpiech. W ofiarach nie ma agresji, są one bezradne ponieważ w jakimś sensie ich losy są konsekwencją własnych działań, przynoszących gorycz porażki i wstyd.
Z jednej strony są więc tragedie, z drugiej zrozumienie współwiny, przez co widzowi trudno jest się opowiedzieć po stronie ofiar i chyba o to właśnie chodziło. Celem nie jest ocena kogokolwiek ale pokazanie dramatów współczesnych niewolników bankowych, którzy stracili kontrolę nad swoimi finansami a przez to życiem i wolnością.
Podpisując kredytowy cyrograf nikt nie zakłada czarnych scenariuszy. Kryzys może dopaść jednak każdego – rodzinę, w której ktoś traci pracę. Emerytkę i jej syna, który nie był w stanie udźwignąć prowadzania rodzinnej firmy. Ludzi niewykształconych, niepotrafiących prawidłowo zrozumieć paragrafów podpisywanych umów. Kobiety, która podżyrowała część pożyczki członkowi rodziny.
Po co jest więc ten społecznie zaangażowany firm, pokazujący ten ekstrakt ludzkich tragedii? Aby uzmysłowić widzom, szczególnie chyba zwykłym Hiszpanom, jak bezsilny jest ich system opieki i jak bezdusznie prawo stoi po stronie wielkich korporacji i banków. Film nie nawołuje do rewolucji ale wzywa do zaangażowania państwa w pomoc biednym a szczególnie ofiarom kredytowym. Mieszkania, których właścicielami są banki hojnie korzystające z pomocy państwowej w czasie kryzysu finansowego, powinny być przekształcone na komunalne. Państwo, tak łapczywie zyskujące na cenach energii, powinno budować więcej mieszkań socjalnych, które mogłyby wynajmować osoby w trudnej sytuacji…
„W minionej dekadzie w Hiszpanii wykonano ponad 400 000 eksmisji. Obecnie dokonuje się ich prawie 100 dziennie”.
„24 godziny” jest filmem trudnym, nie tyle ze względu na przeładowanie emocjami ale bardziej przez nagromadzenie zdarzeń i postaci. Pomimo swej ostrości nie można mu jednak zarzucić ideologicznej przesady zarówno w zakresie pokazania różnych postaw psychicznych w obliczu kryzysu, jak i zaangażowania w jego rozwiązanie. Pozycja warta obejrzenia, która może uczulić nas na własne decyzje w zakresie długoterminowych zobowiązań finansowych. System bankowy jest bowiem taki sam w całym zachodnim świecie.
Relacje i zapowiedzi kolejnych seansów z DKF na naszym portalu www.grudziadzmiastootwarte.pl – zapraszamy do śledzenia strony.