Skonaktuj się z nami    kontakt@grudziadzmiastootwarte.pl
Witamy na portalu GrudziadzMiastoOtwarte.pl. Miłego dnia!

W cyklu wywiadów pt.

przedstawiamy Edytę Ogonowską

Drogi Czytelniku!
nazywam się Katarzyna Biernat, współtworzę portal www.GrudziądzMiastoOtwarte.pl,
zapraszam do przeczytania Rozmowy Z Pasją z Edytą Ogonowską.

Myślę, że właśnie Tej wspaniałej kobiety przedstawiać nikomu nie trzeba
– każdy grudziądzanin Ją zna ale z ogromnego szacunku jaki do Niej mam, powiem krótko.
To właśnie Edyta Ogonowska słynie nie tylko z pasji ale i miłości do pomagania.
Jest osobą, od której wszystko się zaczęło w naszym mieście,
osobą, która z ogromną determinacją każdego roku angażuję się w pomoc i gra z orkiestrą WOŚP,
wyróżnioną w 2022 roku przez prezydenta Grudziądza jako Wolontariuszka Roku.

Z wielką radością przedstawiam Edytę Ogonowską!

Katarzyna Biernat: Co Panią zmotywowało, że się tym zajęła? Czy to była własna inicjatywa, a może ktoś zaprosił do działania?
Edyta Ogonowska:
Zaczęło się to dosłownie 32 lata temu. Praktycznie jako instruktorka ZHP, jako nauczycielka, to nie była nasza pierwsza akcja charytatywna. Takich akcji „Zostań Mikołajem” czy pomoc, zbieranie darów dla dzieci z domów dziecka, czy jakiś darów do schroniska w Węgrowie. Cały czas pomagaliśmy jako harcerstwo. To właśnie 32 lata temu, już po finale w Warszawie, usłyszeliśmy w mediach, że takie coś się odbyło. Bo właściwie I Finał WOŚP odbył się tylko w Warszawie. Grali na próbę, chcieli zobaczyć jaki to będzie miało rozdźwięk wśród mieszkańców miasta. Wtedy dotarły wieści, że zebrano kosmiczną kwotę, której na ten moment nie pamiętam. Można sprawdzić na stronach WOŚP. Tam są wykazy ile zebraliśmy od I Finału. Tutaj z naszym szczepem, który liczył 16 gromad zuchowych, 10 drużyn harcerskich, postanowiliśmy, że w naszej szkole (2500 dzieci było), że taką zbiórkę zorganizujemy. Zbiórka z jednego dnia, komisyjnie przeliczona, wszystko ręcznie, grosik do grosika, została przesłana do Warszawy. Postanowiliśmy wtedy, że jako kadra III szczepu ZHP działającego przy Szkole Podstawowej nr 21, w przyszłym roku chcielibyśmy zagrać razem z Warszawą. I tak od II Finału rozpoczęło się granie, które trwa do dzisiaj.

KB: Jako szefowa sztabu gra Pani z Orkiestrą od…?
EO:
Przez pierwsze 10 Finałów głównym szefem sztabu był Piotr Mroziński. Nasz kolega, już teraz świętej pamięci, instruktor i przewodnik PTTK. Ja byłam zastępcą szefa sztabu. Zajmowałam się także zbieraniem wolontariuszy. A już w czasie finału były to raczej rzeczy programowe np. scena, występy, licytacje, loterie itd. Od 11 Finału już ja jestem szefową. No i tak ciągnę do tej pory. Gramy co roku praktycznie od września do marca. Mamy chwilę oddechu, ale zaczyna się wrzesień i już wolontariusze z miasta pytają się czy gramy dalej. No pierwsze pytanie do mojej drużyny, do moich pomocników tych starszych, na których mogę liczyć od wielu, wielu lat – czy gramy? Gdy jest decyzja, że gramy no to gramy.

KB: To piękna tradycja rozpoczynająca pracę dla WOŚP –  pytanie „Czy gramy?”
EO:
Tak. Chociażbym bardzo chciała, sama niestety tego nie zrobię. Ale cały sztab ludzi, którym jestem bardzo wdzięczna za to, że są, że się dogadujemy, z niektórymi dosłownie bez słów wiemy co robić bo ludzie mają już doświadczenie.

KB: Wymieniłaby Pani osoby, które są z Panią od początku? Są takie?
EO: 
Niektóre z tych osób były najpierw wolontariuszami, albo byli wolontariuszami ich dzieci. Bardzo długo z nami grają państwo Banaszewscy. Pan Michał i Pani Monika, którzy najpierw jako uczniowie, a Pan Michał jako młody instruktor działał i wspierał nasz sztab. Od wielu lat gra z nami kolega Pan Grzegorz Turek, gra małżeństwo z nami Pani Małgosia i Pan Paweł. Zaczęło się to od ich syna Olka, który był w mojej drużynie, a teraz jest pełnoletnim chłopakiem, który pracuje. Tych osób jest bardzo dużo. Znowu później jest Pani Beatka Kocięba, miała u mnie córkę w klasie i zaczęło się od tego że mama wdrożyła się do pracy. Tak od ponad 10-12 lat jest Pani Kazia Dana, z zawodu jako księgowa, też jest w komisji liczącej i precyzyjnie to wszystko wykonuje.

KB: Czyli niejedna rodzina gra z WOŚP. Można powiedzieć, że to tradycja rodzinna łącząca pokolenia.
EO:
Jest część osób, która  dawno z nami była. Później chciała dać pola popisu nowym osobom. Od kilku lat działa z nami Pan Rafał Heidek, który naprawdę wspiera mnie w tych pracach organizacyjnych. Roznosi po mieście plakaty. Przewozi coś samochodem, co mi pomaga bardzo, bo ja akurat nie mam prawa jazdy. Cztery kółka są jednak potrzebne, żeby porozwozić różne gadżety.

Zapomniałabym jeszcze powiedzieć o mojej harcerce, a teraz już nauczycielce Pani Izie Żurawskiej, która wraz z mężem Krzysztofem, na co dzień nam tu pomagają. Są ludzie, którzy przemkną przez kilka lat, a później oddają się tak bardziej domowym rzeczom albo ktoś jest w domu chory, później znowu do nas wracają. To jednak jest współpraca wielopokoleniowa. Od wielu lat jest też z nami Przewodnicząca Rady Pani Lidka Chmielewska, która zajmuje się loterią fantową. Wkłada w to swoje doświadczenie, współpracuje z młodzieżą i myślę, że się bardzo dobrze dogadują.

KB: Czy są takie osoby w których ta chęć pomagania przerodziła się też na inne dziedziny?
EO:
Tak, to jest wiele osób. Tak jak mówiłam o małżeństwie Panu Izie i Panu Krzysztofie, to nie dość że przy Orkiestrze pracujemy, to wiele imprez takich charytatywnych również w szkole robimy. Takie imprezy jak np. na rzecz Matyldy, naszej uczennicy jeżdżącej na wózku inwalidzkim. Chcieliśmy dla niej zrobić podjazd tutaj do szkoły. Zbieraliśmy pieniążki, a udało się te pieniądze pozyskać z Urzędu Miasta, więc zebraną kwotę – ponad 6 tysięcy – przekazaliśmy na konto tej dziewczynki. Są one wykorzystywane na jej rehabilitacje i leczenie.

KB: Czy ma Pani jakieś finały, które głęboko zostały w pamięci? 30 lat to duży okres czasu. Może są momenty, które  wspomina Pani ze wzruszeniem?
EO: Każdy finał przynosi wiele wzruszeń. Przynosi przede wszystkim dużo szczęścia, ale bardzo dużo zmęczenia. Niektórzy mnie pytali – dlaczego Ogonowską bolą zęby? To nie była prawda, że mnie bolały zęby. Tylko jak człowiek 3 miesiące intensywnie pracuje oprócz swojej pracy zawodowej, pełni jeszcze różne inne funkcje społeczne, jako instruktor i instruktor Nordic Walking i instruktor ZHP, więc spotykam się z młodzieżą i z dorosłymi, jeździmy na jakieś wycieczki, organizujemy dodatkowo to co na co dzień, to jeszcze po kilka czy kilkanaście (bliżej finału) godzin dziennie spędza się przy pracy związanej z Finałem. Niekiedy jest to ślęczenie nad komputerem, wypisywanie programu, dzwonienie, emeilowanie itd. Tych prac jest bardzo bardzo dużo.

Z takich pierwszych finałów, które zapamiętałam, to pamiętam jak mieliśmy trzy razy pod rząd złote serduszka z Warszawy. Te serduszka były licytowane przez Państwa Listopadzkich, którzy byli właścicielami giełdy towarowej. To było takie fajne, bo one poszły wtedy za kwotę bardzo dużą. Mieliśmy zastaw za to serduszko 5 tys., to była minimalna kwota wywoławcza, a ta kwota wylicytowana powieliła się kilkakrotnie..

KB: Zapewne dało to ogromną radość?
EO
: Taką radość nam to dało, że udało nam się wylicytować za niemałe pieniążki te serduszka i te serduszka później wsparły Finał. Jedno z tych serduszek po 3-4 latach znowu do nas wróciło do licytacji. Także wsparło nas dwukrotnie. Chyba na 9 lub 10 Finale zaprosiliśmy też Miss Polonię.

KB: Miss Polonię? Wzbudziła spore zainteresowanie?
EO:
Z tego co pamiętam to była dziewczyna z naszego regionu, która nam tutaj pomagała. Oczywiście było wielu ciekawskich jak ona wygląda. Fajnie nam się z nią współpracowało. Ona też mówiła, że czuła się u nas jak w domu. Hala, którą nam postawiono, umożliwiła abyśmy mogli to robić z wielkim rozmachem.

KB: W relacjach z je z poprzednich Finałów jedno co uderza to zmieniają się ubiory, fryzury. Niezmienne są uśmiechy na twarzach wolontariuszy i zapał z jakim podchodzą do kwestowania. Zapewne w niejednej rodzinie gra z WOŚP to tradycja rodzinna łącząca pokolenia.
EO: Szczęście i radość przynosi nam każdy wolontariusz. Mieliśmy dzieci, wspominam małą Wsikównę, która zaczęła kwestować jak miała 4-5 miesięcy. Dzieci Państwa Banaszewskich, które już są na końcówce szkoły podstawowej, one też zaczęły kwestować, jedna kilka miesięcy a druga niecałe 3 latka. Tutaj nie chciałabym zapomnieć o moich córkach, które są już dorosłymi kobietami, mamami. Kasia zaczęła kwestować jak miała 3 lata, a Dorota 6 lat. Oczywiście mama pracowała w sztabie no to one pomagały tyle ile miały sił. Muszę tutaj powiedzieć, że od każdej klasy, od wszystkich członków drużyny mam duże wsparcie ze strony zarówno dzieciaków i młodzieży, a także ze strony ich rodziców, dziadków. Nieraz później kontakt z dziećmi się na pewien czas przerywa, bo gdzieś idą w świat, studiują, ale za to zostają ich rodzice, którzy zawsze nas wspierają. Bardzo miłe jest dla mnie też to, że np. mam harcerzy, którzy są gdzieś w Polsce, a przyjeżdżając do rodziny wybierają ten moment kiedy jest Orkiestra, żeby przyjść na chwilę i się chociaż przytulić albo przyjść i pomóc.

KB: Taka wielka rodzina.
EO:
Dla mnie satysfakcją zarówno w pracy zawodowej nauczycielki klas I-III, instruktorki i Instruktorki i trenerki Nording Woking naszego klubu Patyczaki, to właśnie to że my sobie przekazujemy to ciepło, to dobro. Jak ktoś przychodzi do nas na trening, to myślę że nie tylko po to żeby pochodzić po lesie, żeby się z ludźmi spotkać, pogadać. Jest wielu ludzi samotnych, którzy stracili małżonka . Chcą wyjść z domu i pobyć z nami, pomaszerować dla zdrowia. A w technice Nordinc Walking 90% mięśni to mięśnie na plecach, nogach, ramionach. To gadanie i śmianie się do siebie to jest kolejne 10%. Także możemy powiedzieć, że przy takich spotkaniach Nordic Walking pracują wszystkie mięśnie naszego ciała.

KB: Jak można zapisać się do klubu „Patyczaki”
EO:
Do naszego klubu może wstąpić każdy. My w okresie teraz zimowym rzadziej się spotykamy w środku tygodnia. Najczęściej spotykamy się w soboty i niedziele, ale jak zacznie się sezon wiosenny to mamy takie 3 dni w tygodniu, gdzie startujemy z Lotniska. Spotykamy się o 17 i idziemy na trasę Parkrunu. Maszerujemy tak z kijkami. Osobom nowym pokazujemy technikę chodzenia, pokazujemy jak dobrać kije. Jak mnie nie ma na treningu to Pani Kasia czy Pan Jędrek mnie wymieniają.

KB: Jakieś ogłoszenie możemy znaleźć?
EO: W internecie na stronie informacji turystycznej jest informacja, że klub Nordic Walking zaprasza od marca w  każdy poniedziałek, środę i piątek od 17.00, przy Lidlu się spotykamy i wędrujemy na trasę Parkrunu. Oczywiście jeżeli są osoby, które zgłaszają, że chciałyby przejść krócej, to się dzielimy na dwie grupy. Nie chodzi nam o to, że jak ktoś do nas przyjdzie po raz pierwszy czy drugi, żeby się zniechęcił. Tylko żeby się w to wkręcił i z nami zaczął chodzić. W soboty często dołączmy do Parkrunu. Ta forma nam bardzo odpowiada, ponieważ jest bardzo rekreacyjna. Tu kto chce to chodzi, kto chce to biega, można przyjść z pieskiem, tu nawet rodzic z dzieckiem pojedzie wózkiem.

KB: Dla każdego jest miejsce.
EO: Tak. I tu chciałabym powiedzieć, że niektóre nasze koleżanki, które chodziły tylko z kijkami to teraz chcą spróbować biegu. Chcą pobiec w czerwcowym biegu 7 Plaż i na tym Parkrunie próbują swoich sił.

Orkiestra to łączenie wielu pokoleń, wielu ludzi o wielu pasjach, ludzi o wielu zawodach. Czerpiemy wszyscy ze swoich umiejętności. Księgowe liczą, logiści ogarniają sprawy logistyczne, a są może powiedzieć brzydko, mięśniacy, które pewne rzeczy przynoszą. Bywa tak, że jak są cięższe rzeczy, a nie zawsze są dorośli tylko młodzież, to koce idą w ruch. Kładziemy je na podłogę , na to rzeczy i wykorzystujemy prawo poślizgu.

KB: Tak sobie radzicie.
EO:
Tak sobie radzimy po harcersku.

KB: Pani Edyto, kiedy Pani odpoczywa? Ma Pani tyle zajęć. Tu orkiestra, Patyczaki, harcerstwo.
EO: Odpoczywam spotykając się z Patyczakami, bo to robię nie tylko dla kogoś ale i dla siebie. Takie wyjście i fizyczne i psychiczne jest bardzo potrzebne. Pracując i spotykając się z moimi zuchami i harcerzami, to nie jest lekcja. Działamy podmiotowo, czyli patrzę na zainteresowania dzieci i oni też mają prawa poprowadzić zbiórki. Ja po zbiórce nie wracam zmęczona. Przebywanie z dziećmi daje mu dużo werwy i dużo siły. Oczywiści zdarzają się momenty krytyczne. Sama trafiłam w ubiegłym roku pod skalpel. Zbieraliśmy w ubiegłym roku w czasie 31 Finału na leczenie sepsy. Niestety w kwietniu dopadło mnie zapalenie otrzewnej z sepsą i niestety chirurg musiał interweniować. Poznałam orkiestrę wtedy z drugiej strony. Zobaczyłam sprzęt w szpitalu z serduszkami na sprzęcie. Byłam prześwietlana aparaturą zakupioną przez Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Nie życzę nikomu żeby trafiał do szpitala i korzystał z tego sprzętu, ale on jest, funkcjonuje. Organizujemy jako Komisja Zdrowia spotkania i pokazują nam ten sprzęt, to jest on dobrej jakości, nie psuje się.

KB: Czy miała Pani takie doświadczenie, że ktoś przyszedł i opowiedział o tym jak te urządzenia mu pomogły?
EO:
Z imion i nazwisk nie pamiętam ale pamiętam dzieci, które rozpoczęły swoje życie od inkubatorów właśnie z czerwonym serduszkiem. Te dzieci już jako młodzież przychodziły z rodzicami i mówiły: „Pani Edyto my chcielibyśmy być wolontariuszami, bo nam kiedyś inkubator uratował życie. Chciałabym nadmienić, że już od 10 czy 12 lat każde nowo narodzone dziecko jest badane aparaturą zakupioną przez Jurka Owsiaka tzw. Przesiewowe badanie słuchu. W Większości szpitali to są właśnie aparatury zakupione przez Fundację. Wielu moich znajomych chodzi na dializy i ten sprzęt do dializ, może nie cały ale w większości jest zakupiony przez Fundację. Wspominałam już o naszej Matyldzie, my jej pomagaliśmy w październiku na festynie jesiennym ale Matylda zamarzyła, że już by chciała jako uczennica klasy I też w tym roku zbierać do puszki. Pomimo, że boryka się ze swoimi słabościami ale i szczęściami, bo to jest tak radosne dziecko, tak otwarte, śpiewa i najlepiej by z tego wózka zeszła i tańczyła. Na to nie pozwala jej choroba. Mama w tym roku będzie z nią kwestowała. Mamy w tym roku też takiego znajomego Kacpra, który na Parkranie teraz jako już chłopak z końca podstawówki jeździ na wózku inwalidzkim i pokonuje trasę Parkranu. Mieliśmy wolontariusza z 20 lat temu, był to chłopiec, który uczył się tylko w nauczaniu indywidualnym i miał tylko jedną komorę serca, wiele narządów miał chorych. No niestety już go z nami nie ma, ale on co roku dostawał od nas po zakończeniu finału puszkę i po roku jak były jego urodziny, imieniny czy jakieś święta to nigdy nie prosił o prezent. On prosił rodzinę i znajomych o wrzucanie pieniążków do puszki. Przychodził z tą puszką na halę i ją zawsze przekazywał na rzecz chorych dzieci. Kiedyś przede wszystkim grano na dzieci.

Chciałabym jeszcze napomknąć, że Fundacja to jeden dzień grania. Fundacja ma kilka programów zdrowotnych: policz się z cukrzycą, dializa, przesiewowe badanie słuchu, a przede wszystkim szkolenie nauczycieli takich jak ja na ratowników medycznych. My np., to już dosyć dawno bo ok. 15 lat temu w Grudziądzu takie szkolenie dla 30 nauczycieli zorganizowaliśmy. Dzięki temu, że tam mieliśmy to 2-dniowe szkolenie po 12 godzin to każda z tych szkół dostała jeszcze z Fundacji fantomy (1 duży i 4 małe). Dzieci dostały materiały dydaktyczne. Ja ten program od tamtego czasu praktyczni w każdej mojej klasie, na półkoloniach czy na obozach szkolnych i harcerskich, to przemykam. W tym roku odbędzie się już kolejny turniej o puchar Pana Prezydenta Grudziądza – Uczymy się ratować i ratujemy. Będą w nim elementy chociażby bandażowania, czy przenoszenia rannego, czy inne formy nauki pokazane w sposób zabawowy. Myślę, że tym dzieciom, młodzieży i dorosłym coś po nim zostanie w głowie.

KB: To bardzo cenna wiedza.
EO: Tak, mam nadzieję, że moi uczniowie i moi harcerze, to wiedzą jak postąpić przy złamaniu ręki czy krwotoku z nosa, wiedzą jak zadzwonić po pomoc. Myślę, że to w dzisiejszych czasach jest bardzo ważne, żeby umieć pomóc sobie ale też innym. To mi przynosi ogromną radość i satysfakcję i właśnie to może to daje mi siłę. Chociaż przyznam, że bywam czasami zmęczona i kiedy mogę to leniuchuję.

KB: Jest taka możliwość?
EO: Tak bywa. Wtedy nie biorę komputera, wychodzę na kijki z koleżankami albo jedziemy na jakąś wycieczkę i wtedy przychodzimy zmęczeni ale fizycznie.

KB: Bardzo dziękuję za rozmowę! Bardzo budująca i pobudzająca do działania!

Zatem… gramy do końca świata i o jeden dzień dłużej?

Główny Dyrygent Grudziądzkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

Edyta Ogonowska

Niezwykła pasjonatka, która zaraża swoją radością, energią! Harcerka, turystka, miłośniczka i instruktorka NW, radna w Grudziądzu
W życiu kieruje się mottem:
NIE CZYŃ DRUGIEMU, CO TOBIE NIEMIŁE!!!

Przeczytaj także inne wywiady