
Komisarz Tomasz Sokołowski, doświadczony kryminalny z Wrocławia porzuca dość realną wizję szybkiego awansu w tamtejszej komendzie i za miłością udaje się do małej Wschowy, gdzie jego partnerka życiowa dostaje posadę. Plany dotyczące życia osobistego szybko muszą zostać zmienione, a skrzywdzony Tomek rzuca się w wir pracy.
Do tej pory we Wschowie nie działo się za dużo, a najpoważniejsze śledztwa jakimi zajmował się jego nowy wydział to kradzież kur lub słoików z piwnicy. Sokołowski szybko zauważa, że największe problemy najprawdopodobniej przyjechały za nim, a Wschowa szybko staje się sceną zbrodni jakich w tej mieścinie nie było od lat.
Jedną z jego pierwszych spraw jest tragedia jaka wydarzyła się w jednym z mieszkań gdzie zostały odnalezione ciała młodej matki i jej malutkiej córeczki. Doświadczone oko śledczego wie, że ta śmierć nie jest przypadkowa i mimo niechęci przełożonych postanawia bliżej się jej przyjrzeć.
W tym samym momencie we Wschowie swój morderczy danse macabre rozpoczyna miejscowy pijaczyna, którego potworny instynkt zaczyna dopiero kiełkować, ale szybko czyni postępy i zaczyna być niebezpieczny. Sokołowski wie, że jeśli w porę nie zatrzyma fali zbrodni, to sprawa wymknie się spod kontroli.
To potwierdza, że zbrodnie rodzą się czasem w najmniejszych miejscach, a z pozoru spokojne ulice kryją więcej cieni, niż widać o zmierzchu.
Drodzy Czytelnicy!
Na początku napiszę, że nie miałem kompletnie problemu z napisaniem recenzji do tej książki. Wiecie dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta.
Piotr Kościelny powrócił w formie, którą kocham najbardziej.
Po delikatnie mówiąc średnich „Narogach” miałem delikatne obawy, ale na szczęście się nie sprawdziły. „Bezsilna” to kwintesencja stylu autora. Mroczny i brutalny kryminał z bardzo wyrazistymi bohaterami, w tym wypadku z genialnym Tomaszem Sokołowskim.
Do tego główny antagonista, którego chyba nie chciałbym spotkać na swojej drodze. Nieobliczalny, nieoczywisty i niebezpieczny.
Tutaj nie trzeba pisać nic więcej. Biegnijcie do księgarni i szukajcie tej książki na półkach – gwarantuję, że warto.