
inspirująca, artystyczna duchowość
Prezentujemy Państwu wywiad z niezwykłą kobietą
– Justyną Gross – artystką wszechstronną, dla której twórczość jest rodzajem terapii,
sposobem dotarcia do własnej duszy.
Justyna Gross znana jest przede wszystkim z twórczości fotograficznej.
Jej intymne zdjęcia kwiatów, dmuchawców i robaczków, prezentowane były na kilku wystawach indywidualnych i zbiorowych.
Nazywana jest „Królową Światła”, ponieważ jej zdjęcia roślin promieniują smugami słonecznego blasku. Równorzędnie z pasją do dokumentowania świata pod naszymi stopami, artystka fotografuje ptaki i zwierzęta oraz przyrodnicze pejzaże. Z pasją też uprawia swój ogród „Pod Olszynami”, z którego relacje publikuje na Facebooku oraz na stronach portalu www.grudziadzmiastootwarte.pl.
Wywiad publikujemy tuż przed wystawą artystki, prezentującą jej najnowsze dokonania w kolejnej dziedzinie sztuki – malarstwie akwarelowym.
Zapraszamy do wywiadu z kobietą niezależną, wielowymiarową, której droga życiowa, pełna jest sztuki, pomimo zmagania się z ciężą chorobą. Justyna Gross – artystka, która inspiruje.
Adam Milewski: Justyno, znamy Cię z wielu twórczych odsłon, kim naprawdę się czujesz – fotografką świata makro, fotografką przyrody, malarką czy ogrodniczką?
Justyna Gross: Najbardziej to czuję się Justynką z zakątka Pod olszynami, co buja w obłokach, wyobraża sobie, jak spełnia kolejne marzenia, przytula drzewa oraz rozmawia z ptakami i roślinkami. Kogoś Ci to przypomina? Nie mam płomiennie rudych włosów, ale piegów co niemiara 🙂
Twórczo najbardziej czuję się fotografką przyrody. Fotografuję wszystko, co mnie zachwyca, od najmniejszych pączków na krzewie, owadów, po ptaki i zwierzęta. Za jakiś czas pokażę efekty moich spacerów. Ostatnio wszystko ląduje na dysku, bo mam do namalowania jeszcze kilka obrazów.
AM: Już za chwilę Twoja pierwsza wystawa akwareli. Czy to Twoja pierwsza próba twórczości malarskiej?
JG: Maluję dopiero drugi rok. Do niedawna uważałam, że zatrzymałam się w tym procesie na etapie głowonogów i malarstwo jest tajemną sztuką wyłącznie dla wybranych. Czułam niechęć do pędzla od czasów lekcji plastyki w szkole. Nie pamiętam już, co mnie tak zblokowało na lata. Zaczęłam obserwować warsztaty z malarstwa intuicyjnego, spontanicznego, sama na taki poszłam do Moniki Chełminiak, by się otworzyć na kreację bez wewnętrznego krytyka. Gdy zrozumiałam, że maluję dla siebie, dla radości z procesu tworzenia i nie jest tak bardzo ważny efekt, gdy pozwoliłam sobie na eksperymenty i popełnianie błędów, zadziało się coś pięknego, farba popłynęła.
Dodam jeszcze ciekawostkę, że mój dziadek był malarzem. Pamiętam, gdy malował piękne, realistyczne róże, to niemal czułam ich zapach. Zatem mam to malarstwo w genach.
AM: Czy akwarela oznacza odwrót od fotografii, szczególnie tej zbliżeniowej?
JG: Myślę, że akwarela będzie mi towarzyszyła zimą, gdy pogoda już nie zachęca do fotografowania. Latem nadal fotografia zbliżeniowa będzie na pierwszym miejscu. Szczególnie gdy pojawią się dmuchawce 🙂
AM: Ostatnia wystawa fotograficzna nosiła tytuł „Tam gdzie mieszkają dmuchawce”. Przy jej okazji mówiłaś, że fotografia ma dla Ciebie znaczenie duchowe, jakie znaczenie ma malarstwo? Jaki jest tytuł tej wystawy?
JG: Ja nie czuję się jeszcze malarką, ale jestem artystką. Ten projekt artystyczny zatytułowałam „Samotność”. Jest to proces arteterapii, czyli terapii poprzez sztukę. Na każdym obrazie jak na dłoni widać moje emocje, moją wyboistą drogę diagnostyczną oraz samotną walkę z przewlekłą chorobą. Trochę pragną odczarować słowo „Samotność”. Ono nie ma dla mnie negatywnego wymiaru. Jest mylone często z osamotnieniem. Najlepiej tworzy mi się w samotności, lubię te chwile sama ze sobą, gdy czekam w czatowni na wizytę zimorodka „Pod olszynami”. Samotnie piszę, uczę się i rozwijam. Samotna jest też walka z chorobą, złożona z samotnych rozterek i decyzji. Nie oddasz nikomu swojego cierpienia, czy bólu. Możesz czuć wsparcie od bliskich, ktoś ci powie dobre słowo, ktoś cię przytuli, więc nie jesteś osamotniony. I to jest piękne.
Ten projekt to opowieść o umiłowaniu życia, o nadziei pomimo wszystko, o czerwonym parasolu, którym są moje pasje. Tak, to bardzo podobny w wyrazie projekt do „Tam gdzie mieszkają dmuchawce”. On jest o kruchości istnienia, delikatności, przemijaniu i odrodzeniu. On jest też o mojej sile. Na obrazach pojawią się również dmuchawce.
AM: Swoje prace na płótnie publikujesz w sieci od niedawna. Szybko się rozwijasz. Od kogo się uczysz? Masz swoich mistrzów lub mistrzynie, których podziwiasz?
JG: Moje prace wykonane techniką akwareli od niedawna i zawsze z wielką niepewnością prezentuję w sieci. Cieszę się, że widzicie mój progres. Oczywiście inspiruję się pracami wielu znanych artystów. Od lat podziwiam twórczość pani Tatiany Majewskiej. Pierwsze kroki w malarstwie pomógł mi postawić Dariusz Aniszewski. Brałam udział w warsztacie u Jagi Olinkiewicz. Kolejny warsztat mam w maju. Może uda się też być na lekcji u pani Majewskiej. Obserwuję kanały YT wielu twórców. Najczęściej korzystam z porad dwojga brytyjskich akwarelistów: Paula Klarka i Karen Rice.
AM: Skąd inspiracje do Twoich prac? Z przyrody, zdjęć, obrazów innych ludzi?
JG: Inspirację czerpię ze zdjęć, własnych i stokowych. Zdarza mi się czerpać inspirację również z obrazu, szczególnie gdy próbuję sztuki japońskiej. Tam jest charakterystyczna kreska, prostota oszczędna w kolor. Jeszcze nie maluję z natury. Wszystko przede mną. Pragnę się rozwijać w malarstwie, tak jak to robię w fotografii.
AM: Dokąd zmierzasz? Co Cię jeszcze fascynuje w malarstwie i warte jest Twojego czasu?
JG: W malarstwie akwarelowym fascynuje mnie lekkość i nieprzewidywalność mokrej farby na mokrym papierze. Bardzo przypomina mi to moje życie. Lubię ten element niepewności. Do końca nie wiem, czy coś wyjdzie. Czasem praca żyje własnym życiem. I najważniejsza zasada akwareli: mniej znaczy więcej. Możemy łatwo przedobrzyć. Dążę do tej lekkości. Jak choć trochę zbliżę się do lekkości prac Tatiany Majewskiej, będę szczęśliwa.
AM: Co chciałabyś powiedzieć wszystkim, którzy noszą w sobie potrzebę kreacji lub nawet tworzą? Co według Ciebie warto robić?
JG: W procesie kreacji najważniejsze są nasze uczucia, wizje i potrzeby. Dobrze słuchać rad nauczycieli, ale należy również szukać własnej drogi. Gdy ktoś spojrzy na obraz i odgadnie autora po stylu, technice, to jest to sukces. Jeśli masz ochotę namalować czarne drzewo, bo tak dziś czujesz, to nie daj się przekonać na zielone liście. Weź głęboki oddech, zamknij oczy i zacznij malować. Najważniejszy jest sam proces. To nie wyścig po medal. To lekcja pokory i cierpliwości. To sprawdzian, jak dobrze czujesz się sam ze sobą.
Długo chodził nam po głowie temat przyrodniczo-ogrodniczy. Polska wszak jest zagłębiem pięknych łąk i ogrodów.
Z całym zespołem bacznie szukaliśmy najlepszej drogi, która łatwą nie była… czasem realizacja pomysłu bywa wyboista ale Wszechświat nam sprzyja 🙂 Ot, pomysł przeistoczył się w realizację.
Postanowiliśmy wspomóc naszych ogrodników tych małych i dużych w codziennych ogrodnicznych porządkach i działaniach.
Jesteśmy na etapie przygotowań artykułów, które mamy nadzieję, spotkają się z Waszym zainteresowaniem.
Zapraszamy – oddajemy w Wasze ręce garść porad 🙂
Jest portalową czarodziejką. W magiczny sposób przedstawia nasze słowa i obrazy, nadając im przejrzystą i zaskakującą formę.