
Współpraca reklamowa Wydawnictwo Filia
„Każdy powinien mieć kogoś, z kim mógłby szczerze pomówić, bo choćby człowiek był nie wiadomo jak dzielny, czasami czuję się bardzo samotny.” Ernest Hemingway
Województwo śląskie sparaliżowane przez bezwzględnego mordercę. Seryjnego zbrodniarza, który rzuca cień na i tak już ponure ulice Świętochłowic, Bytomia i Katowic.
Od kilku lat zawsze w Nowy Rok odnajdywane są nowe zwłoki. Z zegarmistrzowską precyzją i schematem znanym tylko zabójcy nowe ciała „z obcą głową w dłoniach” pojawiają się w różnych rejonach województwa.
Tą wyjątkową sprawą może zająć się tylko wyjątkowy zespół śledczych. Prawdziwy zlepek indywiduów – ludzi wykolejonych z bagażem własnych, często ciężkich doświadczeń.
Wśród nich Rafał Lichy – młody ale wyjątkowo błyskotliwy i inteligentny były policjant. Wydaje się, że nie ma dla niego spraw nierozwiązywalnych – mimo to, coś poszło nie tak. Pogubił się i prowadzi swoją krucjatę o powrót do normalności. A ta droga wydaje się nie mieć końca. Jednak ktoś podaje mu pomocną dłoń. Tylko śledztwo, którym ma się zająć może wyciągnąć go z bagna, w którym się znalazł.
Czy uda się przerwać potworną serię zbrodni? Czy Lichy odnajdzie drogę do normalności? Tylko czy koszt tej normalności w końcowym rozliczeniu będzie się bilansował?
„Szafarz” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Grzegorza Brudnika. Zacznę może od tego, że poznałem autora osobiście całkiem niedawno. Człowiek wyjątkowo skromny i wydaje się troszkę wątpiący w swoje możliwości. Osobiście uważam, że niepotrzebnie. Już po przeczytaniu tej pierwszej książki wiem jedno. Chcę więcej!!!!
Historia tu spisana jest mroczna, chwilami straszna. Główny bohater – Rafał Lichy – postać wyjątkowa. Do tej pory nie spotkałem takiego bohatera w książkach, które przeczytałem. Szybko nawiązałem z nim sympatię. Może dlatego, że na swój sposób jest to postać bardzo samotna i w pewnym sensie tragiczna.
Przez cały czas bardzo mu kibicowałem, mimo że nie zawsze wszystko szło po jego myśli.
Zachęcam Was gorąco do poznania tej historii. Naprawdę warto.