
Justyna w dzieciństwie traci ukochaną siostrę. Wypadek jakiego była świadkiem odcisnął na niej niewyobrażalne piętno.
Jako dorosła już kobieta musi zmagać się traumą, którą przeżyła w momencie straty bratniej duszy. Wyrzuty sumienia jakie ją trapią dokuczają do tego stopnia, że jest zmuszona wziąć udział w terapii, którą prowadzi znany z dość ekscentrycznych metod Werner.
Można powiedzieć, że Justyna chcąc naprawić to co zepsute, wpada w karuzelę kolejnych wydarzeń, które swój mroczny finał będą mieć trzy lata po zakończeniu terapii.
Śmierć zakradnie się do jej w miarę spokojnego życia, a ona będzie musiała stawić czoła demonom przeszłości. Prawdziwa terapia dopiero się zaczyna….
„Równonoc” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Ewy Przydrygi. Osobiście miałem ogromną przyjemność spotkać autorkę na zeszłorocznej Grandzie, gdzie mogłem wysłuchać panelu z jej udziałem, a później zamienić z nią kilka zdań podczas spotkania z czytelnikami.
Mówi się, że aby poznać kogoś naprawdę dobrze potrzeba czasu. Ja wsłuchiwałem się w każde wypowiedziane słowo autorki na panelu i spotkaniu tuż po nim. Mało kto traktuje pisanie z taką pasją i dokładnością jak Pani Ewa. Do tego jej opowieści o tym jak skrupulatnie i metodycznie podchodzi do pisania nie wzięły się znikąd. „Równonoc” początkowo może wydawać się troszkę chaotyczna, ale tej książce naprawdę warto dać szansę.
Ta dopracowana do ostatniej strony historia broni się sama. Na uwagę zasługuje też język jakim posługuje się autorka. Tutaj każde słowo ma swoje miejsce. Jestem wręcz przekonany o tym, że za każdym wydrukowanym słowem kryją się niezliczone bitwy z wydawnictwem o to aby właśnie tam się znalazły i pod żadnym pozorem nie zostały usunięte na etapie redakcji.
„Równonoc” to piękna opowieść o traumie, zemście i próbie odkupienia przeszłości. Polecam gorąco z całej siły.