Skonaktuj się z nami    kontakt@grudziadzmiastootwarte.pl
Witamy na portalu GrudziadzMiastoOtwarte.pl. Miłego dnia!

Spotkanie autorskie z Magdaleną Witkiewicz w Grudziądzu- relacja oraz recenzja książki „Jeszcze się kiedyś spotkamy”

W poniedziałek w Bibliotece Miejskiej im. Wiktora Kulerskiego w Grudziądzu

odbyło się spotkanie z pisarką Magdaleną Witkiewicz.

Sala wypełniona po brzegi, ograniczona liczba wejściówek i ogromne zainteresowanie świadczyły o tym, jak wielką sympatią darzona jest autorka w naszym mieście. Postaramy się przybliżyć rozmowę, którą z Magdaleną Witkiewicz poprowadziła Małgorzata Radomska.

Spotkanie było szczególnie wyjątkowe dla grudziądzan, ponieważ fabuła jednej z książek Magdaleny Witkiewicz, „Jeszcze się kiedyś spotkamy”, osadzona jest w Grudziądzu. Powieść ta, inspirowana losami rodziny autorki, porusza temat trudnych czasów II wojny światowej, uczuć, rozłąki oraz codziennych zmagań bohaterów. Jak podkreśla sama pisarka, na okładce znalazły się prawdziwe listy jej dziadka do babci.

Grudziądz w sercu twórczości

Podczas rozmowy autorka wielokrotnie nawiązywała do naszego miasta. „Jeszcze się kiedyś spotkamy” – dowiedzieliśmy się, że tworzenie tej powieści było dla niej niemalże podróżą w czasie i przestrzeni. Mapa Grudziądza oraz dawnych tras tramwajowych była ciągle przed pisarką, by mogła wiernie oddać klimat miasta z tamtych czasów. Nadal istnieją połączenia świata minionego z dzisiejszym na kartkach papieru, jednak historia staje się żywa za sprawą takich spotkań. Mieliśmy okazję stać się świadkami szczególnej sytuacji – na sali znalazła się czytelniczka, która znała babcię autorki. Był to wzruszający moment spotkania, łączący wspomnienia i historię kilku pokoleń. Z relacji Magdaleny Witkiewicz wiemy, że to nie jedyna taka sytuacja. Nawet ci, którzy nie znali rodziny autorki osobiście – trochę z nostalgią, a trochę z radością przenoszą się w czasie do dawnego Grudziądza.

Historia wobec życia kolejnych pokoleń

Pisarka wskazała nam bardzo interesującą funkcję, jaką może mieć odkrywanie swoich rodzinnych historii. Dzięki nim odkrywamy czym żyli nasi rodzice, dziadkowie, przodkowie, ale też jaki może mieć to wpływ na nasze zachowanie i zdrowie, jak ich lęki przenoszą się na nas, co może tworzyć traumę dziedziczoną. O tym zagadnieniu szerzej piszą dziś naukowcy, którzy badają tą sferę życia od kilkudziesięciu lat.

O inspiracjach i wartościach

Magdalena Witkiewicz podzieliła się swoimi przemyśleniami na temat procesu twórczego oraz inspiracji. Jak zaznaczyła, uważa, że nic nie dzieje się bez powodu, a życie to pasmo  zbiegów okoliczności i osobistego zaangażowania. Wielu ludzi myśli, że po prostu miała szczęście, tymczasem sama usłyszała kiedyś bardzo ważne słowa: “Magda, nic ci się nie udało, wszystko sobie wypracowałaś” – wyznała równocześnie inspirując wszystkich przybyłych.

Pisarka zachęcała też uczestników do podejmowania działań w kierunku realizacji swoich marzeń. W prostych słowach wyraża to, co chyba każdy z nas chciałby czasem usłyszeć. „Jeżeli o czymś marzę, to trzeba jakiś krok w tym kierunku zrobić żeby to się stało, a nie myśleć sobie – mam marzenia, może kiedyś się spełnią, a ja w tym czasie poleżę“. Autorka dopinguje wszystkich chętnych do próbowania swoich sił w każdej dziedzinie – również w pisaniu – twierdząc, że każdy może napisać książkę, a powodzenie takiego przedsięwzięcia to kwestia wytrwałości.

Pracownia Dobrych Myśli

Magdalena Witkiewicz opowiedziała także o swojej działalności poza pisarstwem. Tworzy m.in. wydawnictwo Flow, które jest przestrzenią dla kreatywności i niezależności. Jak podkreśla, wolność w pracy jest dla niej kluczowa.

Optymizm i energia

Pisarka zaraża pozytywną energią i otwartością na nowe wyzwania. Jej opowieści o pisarstwie, rodzinie i życiu codziennym pokazały, że jest osobą, która czerpie radość z każdego dnia. Jej postawa, jak i twórczość, motywuje czytelników do aktywnego kształtowania własnej historii.

Spotkanie z Magdaleną Witkiewicz było nie tylko okazją do rozmów o literaturze, ale także inspiracją do refleksji nad życiem. Na jej koncie są prawdziwe bestsellery i cały czas pisze nowe powieści – dla nas to świetna informacja i nadzieja na kolejne spotkania.

REDAKTOR | ARTYSTA

MATEUSZ PAWLIK

Banalne kreski – niebanalne ich połączenie. Las Kresek odkrywa nasze zakątki od Nowa a my razem z Nim. Zdecydowanie pozytywny człowiek i pozytywne spojrzenie!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu

RECENZJA

| Weronika Belowska |

„Jeszcze się kiedyś spotkamy”… Czy zawsze można dotrzymać takiej obietnicy?

Moje refleksje po lekturze książki Magdaleny Witkiewicz pt. „Jeszcze się kiedyś spotkamy”

II wojna światowa, Wasze miasto i Wy – wyobraźcie sobie taki scenariusz… Słychać samoloty przelatujące nad głowami. Sąsiedzi kryją się w piwnicy. Po ulicach jeżdżą czołgi… Kiedy czytałam książkę Magdaleny Witkiewicz „Jeszcze się kiedyś spotkamy”, czułam, jakbym właśnie znalazła się w samym środku działań wojennych w Grudziądzu – moim rodzinnym mieście. 

Mam taki folder ze zdjęciami dawnego Grudziądza, do którego czasami zaglądam, wyobrażając sobie ludzi, którzy kiedyś spacerowali po grudziądzkich chodnikach. Mam oprawione w złotą ramę jedno ze zdjęć, na którym młoda kobieta w kapeluszu idzie w kierunku kościoła pw. św. Franciszka Ksawerego przy ul. Kościelnej 9, mijając po prawej stronie budynki przy ulicy Starorynkowej. Wiele razy rozmyślałam o tym, kim była ta dziewczyna, dokąd szła, jakie miała marzenia… Książka Magdaleny Witkiewicz była dla mnie wędrówką w głąb tego zdjęcia, pozwoliła mi choć na moment przenieść się do chwili uwiecznionej na fotografii. Mieszkając w Grudziądzu, codziennie kroczę po miejscach, w których bohaterowie książki przeżywali ważne chwile swojego życia. Moje serce zdecydowanie mocniej zabiło, gdy Adela i Franciszek brali ślub w kościele w Tarpnie, w którym ochrzczone były moje dzieci.

Ogromne wzruszenie ściskało mi gardło za każdym razem, gdy na kartach książki pojawiał się zakład Ventzkiego, (czyli Agromet-Unia Fabryka Maszyn Rolniczych), tak mocno związany z historią moich Ukochanych Rodziców. Bardzo poruszyła mnie scena dotycząca wspomnień Franciszka, w której odzyskuje on pamięć utraconą w wyniku urazu głowy: „Pamiętał Grudziądz, księgarnię na rogu ulic […] Nie potrafił sobie przypomnieć ich nazwy, kiedyś często tam chodził. W czasie wojny pracował w fabryce i naprawiał maszyny. Jeździł tam tramwajem. Jedynką. Rzeka, nad którą spacerował, nazywała się Wisła”. Podświadomość podsuwała mu obrazy z miejsca, które kochał i w którym kochał. Wiele ulic miało w czasie wojny zupełnie inne nazwy jak chociażby ówczesna Hitler Strasse – dziś Legionów, gdzie w pięknej kamienicy z windą jedyną taką w Grudziądzu (podobno najstarszą w Europie!) mieszkał bohater książki – Joachim.

Akcja rozgrywa się także między innymi na ul. Paderewskiego, ul. Fortecznej, ul. Jagiellończyka. Natomiast losy głównych bohaterów poznajemy w momencie, gdy wychodzą z kina Gryf, które zostało wybudowane w 1929 roku w okazałym budynku mieszkalnym przy placu 23 Stycznia nr 17, w którym to budynku mieściła się również redakcja „Dziennika Grudziądzkiego”. Kino zostało niestety spalone w czasie działań wojennych w 1945 roku. 

Magdalena Witkiewicz już na początku powieści prezentuje nam teorię epigenetyki, która wydaje się być punktem wyjścia do tego, jak toczą się losy bohaterów żyjących w naszych czasach. Autorka przekonuje nas, że losy Justyny są mocno uzależnione od decyzji, jakie podejmowała w przeszłości jej babcia. Ja jednak uważam, że nasza przyszłość nie zależy od tego, jak swoje życie przeżyli nasi przodkowie, a teoria epigenetyki (inaczej transgeneracyjna) może być wręcz używana jako wymówka, aby nic ze swoim życiem nie zrobić, skoro mój los i tak jest z góry określony. To z kolei może prowadzić do stagnacji i utkwienia w życiu, z którym wiecznie się szarpiemy i którego nie lubimy.

Wierzę w to, że przeszłość oddziałuje na naszą teraźniejszość, ponieważ to, w jakiej rodzinie się wychowaliśmy, ma wpływ na to, jakie wyznajemy wartości, jak patrzymy na świat i co jest dla nas ważne. Jest to jednak wpływ pośredni. Ludzie wciąż weryfikują zasadność wartości i wzorców zachowań, w których wzrastali, poddają swoje działania refleksji, zastanawiają się nad słusznością podjętych decyzji, analizują. Dlatego uważam, że los przodków nie determinuje naszej przyszłości, ponieważ to my, a nie nasi dziadkowie, decydujemy o tym, jak będziemy żyć.

Chociaż teoria transgeneracyjna mnie nie przekonała, to fabuła powieści Magdaleny Witkiewicz zdecydowanie mnie oczarowała i zapewniła rollercoaster emocji. Autorka niejednokrotnie przypomina nam, jak ważne są relacje z drugim człowiekiem oraz jak istotne jest odnajdywanie szczęścia w zwykłej codzienności. Prezentując trudne losy bohaterów, Magdalena Witkiewicz uczy nas, aby każdego dnia w pełni doceniać to, co mamy. Ludzie, którym wojna zabrała tak wiele, potrafili celebrować każdą wspólną chwilę, cieszyli się z drobnych rzeczy. Myślę, że my, współcześni, zbyt wiele spraw bierzemy za pewnik, za coś, co nam się należy i zostanie z nami na zawsze. A tak nie jest: każdego dnia ktoś coś lub kogoś traci, czyjś świat się kończy. Doceńmy tych, którzy są obok nas, cieszmy się ze spaceru w promieniach słońca, degustujmy pyszną kawę, zamiast pić ją w pośpiechu, parząc sobie usta albo gdy już jest zimna… Życie mija szybko i nie jesteśmy w stanie go zatrzymać; i choć to banał, często dopiero na jego progu odkrywamy z żalem, że jedynym pewnikiem jest śmierć. Nie żyjmy więc tak, jakby jej nie było, ale celebrujmy życie właśnie przez wzgląd na nią. Ludzie czasów wojny zdawali sobie sprawę z kruchości życia i ulotności chwil, przez co żyli intensywniej, a ich uczucia były bardziej gorące. My tak wiele spraw odkładamy na później. I o ile odłożone pranie nam nie ucieknie, i żadne cierpienie z tego nie wyniknie, o tyle odkładanie na później uczuć i słów takich jak: „kocham Cię”, „cieszę się, że jesteś obok” czy „przepraszam” może być bardzo ryzykowne – nie tylko w czasie wojny… Trzeba żyć prawdziwie tu i teraz, a nie w bliżej nieokreślonej przyszłości. Justyna, jedna z bohaterek książki, trafnie podsumowuje te myśli słowami: „[…] wciąż czekałam na szczęście. Czy szczęście przyszło wtedy, gdy na nie czekałam? Nie. Przestałam czekać? Tak, teraz nie czekam. Jedynie na autobus. […] Czasem czekam na dzieci z obiadem czy nowy odcinek serialu. Ale nie czekam, aż ktoś coś zrobi. Sama jasno komunikuję, czego oczekuję. I często to dostaję. A jak nie dostaję? Nie mam o to żalu”, „Nie warto chować swojego życia za szkło i czekać na lepsze okazje, by z niego korzystać [jak odświętne filiżanki z porcelany]. Trzeba chłonąć każdy dzień i się nim cieszyć. Rano być wdzięcznym za to, że się obudziliśmy, a wieczorem dziękować za to, że mamy zapisaną kolejną kartkę z kalendarza naszego życia”. To od nas zależy, co zrobimy z naszym życiem, jakie podejmiemy decyzje i czy ocenimy, że szklanka jest do połowy pełna, czy jednak w połowie pusta.

Czytając książkę „Jeszcze się kiedyś spotkamy”, bardzo poruszyła mnie taka oczywistość faktu, że człowiek potrafi znieść naprawdę bardzo wiele, zaadaptować się do najtrudniejszych warunków i nawet w obliczu śmierci, zła i niepewności ocalić swoje człowieczeństwo. Przytoczę cytat, który tak mocno zwizualizowałam sobie w wyobraźni, iż miałam wrażenie, że to ja jestem tą bohaterką książki, która dzierga na drutach wełniane skarpety, słysząc w oddali wybuchy: „Joachim, ja siedzę i robię te skarpety, a potem zanoszę je, by wysłano na front. Ale wiesz, ja nawet nie jestem pewna, czy one przypadną Polakom, Niemcom czy takim jak my. I chyba nie ma to dla mnie żadnej różnicy. Po prostu chcę, by ktoś na tej wojnie pomyślał o mnie z wdzięcznością, chcę, by komuś dzięki mnie było ciepło. Nieważne, kto będzie je nosił. Robiąc je, czuję się potrzebna”. Wojna to taki okropny czas, gdy cierpią wszyscy przez chore ambicje i mylne przekonania nielicznych. Adela w pewnym momencie mówi do swojego przyjaciela: „Zobacz, Janek, jakie to są dziwne czasy. Najpierw byliśmy gnębieni jako Polacy przez Niemców. Potem wpisano nas na folkslistę. Dla Niemców byliśmy zbyt mało niemieccy, a dla Polaków staliśmy się zdrajcami. Teraz, gdy już wszystko ucichło, dla czerwonoarmistów jesteśmy bardzo prawdziwymi Niemcami i trzeba nas zniszczyć. Czy nieważne jest to jakimi jesteśmy ludźmi? Staramy się żyć dobrze, w zgodzie ze wszystkimi. Nikomu nie robimy krzywdy, a ciągle ktoś ma do nas o coś pretensje. Dokąd ten świat zmierza?”. 

Kończąc, odniosę się do pytania, które postawiłam na początku. Myślę, że bardzo ciężko jest dotrzymać obietnicy brzmiącej „jeszcze się kiedyś spotkamy”. Jej ciężar – zwłaszcza w obliczu wojny, gdy tak naprawdę każdy dzień może być tym ostatnim – jest bardzo trudny do uniesienia. Czy mamy wystarczającą moc, aby coś takiego zagwarantować? Zarówno spełnienie obietnicy, jak i jej niedotrzymanie niosą ze sobą bagaż nie zawsze pożądanych konsekwencji, których bohaterowie powieści również nie uniknęli. A może jest tak, że obietnica „jeszcze się kiedyś spotkamy” daje nadzieję, a dzięki temu siłę, aby walczyć o każdy kolejny dzień i nigdy się nie poddawać? Może te słowa wyzwalają ogromną wolę życia, a dzięki temu je ratują? 

Książka Magdaleny Witkiewicz była dla mnie sentymentalną wyprawą w głąb uczuć. Jest to wielowątkowa powieść zachęcająca do refleksji nad własnym życiem. Możecie być pewni, że uronicie niejedną łzę – ja ryczałam, chociaż nigdy wcześniej podczas lektury mi się to nie zdarzyło… Miłego czytania!

* Cytaty pochodzą z książki Magdaleny Witkiewicz pt. „Jeszcze się kiedyś spotkamy”.

KONTAKT

Weronika Belowska

Twoja słowna (po)MOC.

Jeśli masz pytania odnośnie do współpracy, napisz maila na korekta.wb@gmail.com.

 

Weronika Belowska

Korekta. Opieka nad tekstem.

Nazywam się Weronika Belowska.

Jestem redaktorką i korektorką: Twoją słowną (po)mocą.

Pomogę, jeśli potrzebujesz redakcji, korekty lub transkrypcji.

Mamy wspólny cel – jak najlepszy, pozbawiony błędów i zrozumiały tekst.

Usunę błędy ortograficzne, interpunkcyjne, składniowe i stylistyczne i zwrócę uwagę na logikę oraz strukturę Twoich słów.

Każdy tekst może błyszczeć – zarówno książka, e-book, artykuł, materiał szkoleniowy, jak i newsletter.

Według testu Gallupa wśród moich 5 najważniejszych talentów są m.in. dyscyplina oraz ukierunkowanie.
Możesz więc liczyć na moje zaangażowanie i moją staranność podczas pracy
z Twoimi słowami.

ZAPRASZAM!
Poznajmy się!

Tym chemy Cię zainteresować