Weekend pod znakiem śniegu …to ostatnio niespotykany u nas widok. Kiedy byłam dzieckiem, to zima kojarzyła mi się ze śniegiem, który jak spadł w grudniu , to leżał aż do marca. Niestety ostanie lata pokazały, że pogoda jest nieprzewidywalna i zamiast śniegu mamy deszcze, burze i dodatnie temperatury. No cóż…taki mamy obecnie klimat i czy nam się to podoba, czy nie, musimy to zaakceptować.
Sobotni poranek to była magia … magia ze śniegiem. Tak więc, zostawiłam sprzątanie, zakupy, domowe obowiązki i ruszyłam w las. Przecież nie uciekną, poczekają na mnie, a śniegu zaraz może nie być. Tego dnia zaplanowałam nakarmić ptaki w lesie. Wywieszam im kulki smalcu z ziarnami na drzewach co parę dni, wysypuję ziarenka aby przetrwały zimę. Nie byłabym sobą, gdybym nie zabrała do plecaka aparatu fotograficznego, tak „na wszelki wypadek”. Jednak gdy przekroczyłam „próg” lasu, oniemiałam z zachwytu. Biały puch był wszędzie. Nie spodziewałam się go na drzewach w tak sporych ilościach. Było poprostu pięknie, bajecznie. Pomyślałam: ” taki dzień może się już nie powtórzyć tej zimy”, więc szybka zmiana planów. Ptasia stołówka uzupełniona. Nie zdążyłam odejść, a tu już skrzydlata ekipa latała od drzewa do drzewa, sprawdzając co im tego dnia przyniosłam i na której gałęzi jest lepsze jedzenie. No cóż … z czystym sumieniem ruszyłam w las. Po drodze minęłam kilku biegaczy przygotowujących się do Parkrun. Jednak o tak wczesnej godzinie, w lesie było jeszcze pusto. Słońce przebijało się przez drzewa, oświetlając biały puch. Coś niesamowitego i wyjątkowego. Tak, wyjątkowego, bo ostatnio słońce to dość rzadki gość nad naszym Grudziądzem. Do tego czysty, biały śnieg … bajka. Tego dnia czułam się jak małe dziecko, które dostaje wymarzoną zabawkę i jest niesamowicie szczęśliwe.
Wszyscy wiemy, że nasz Las Miejski obfituje w sporą ilość dzikiej zwierzyny. Świeżo zaśnieżone alejki zdradzały drogę leśnej zwierzyny. Zanim pozostawiłam swój ślad, na drodze były same tropy zwierząt. Łatwo można było odgadnąć gdzie tego dnia daniele spacerowały. I tak też trafiłam na spore chmary danieli. Jednak nie pozwoliły mi zbyt blisko do siebie podejść. Śnieg, który tego dnia mnie tak zachwycił, niestety ale był „zdrajcą”. Miałam wrażenie, że każdy mój krok słychać było na końcu lasu, bo tak głośno „skrzypiał” pod butami. Nie dało rady iść bezszelestnie i to zdradzało danielom moją obecność. Jesienią liście i szyszki niemiłosiernie hałasują pod butami, a zimą śnieg. Ale co tam… najważniejsze to iść przed siebie i podziwiać uroki otaczającej nas przyrody. Taki zimowy spacer i daniele w zimowej odsłonie mogą mi się już w tym roku nie trafić. I tak udało się zrobić kilka zdjęć danielom ze śniegiem na pyszczkach. Wracając do domu skontrolowałam ptasią stołówkę, a tam sikorki, kowalik i sójka były już na śniadaniu.
Zapraszam Was do fotograficznej relacji z mojej wyprawy. Wyprawy o której marzyłam od samego początku grudnia, czekając na śnieg. Także … Pani Zimo nie krępuj się i wpadaj do Grudziądza częściej. Czekamy na Ciebie !!!
Grudziądz Miasto Otwarte – bądź z nami na bieżąco, aby nic Cię nie ominęło – Co? Gdzie? Kiedy?