Czy możemy uchronić nasze dziecko przed kryzysem psychicznym?
Kilka refleksji po lekturze książki Katarzyny Bondy
„W głąb” z perspektywy rodzica
We wtorek w Grudziądzu odbyło się spotkanie z niesamowitą autorką – Katarzyną Bondą. Było ono poświęcone głównie problemom młodych ludzi będących w kryzysie psychicznym. W swojej najnowszej książce pt. „W głąb” autorka porusza ten temat i pisze o trudnościach rodzin, które borykają się z problemami psychicznymi na co dzień. Detektyw Jakub Sobieski tym razem musi zmierzyć się ze zbrodnią popełnioną na dziecięcym oddziale psychiatrycznym.
W drugiej części spotkania specjaliści z zakresu psychologii, zaproszeni przez panią Dominikę Zielińską, opowiadali na temat wsparcia psychicznego dzieci i młodzieży. To niezwykle ważne, abyśmy jak najwcześniej reagowali na odbiegające od normy zachowania naszych dzieci. Im wcześniej zainterweniujemy, tym większa szansa na to, że nasze dziecko nigdy nie doświadczy kryzysu psychicznego. Uważna obserwacja i rozmowa zawsze są podstawą wczesnego reagowania. Warto pamiętać o tym, że w każdej szkole jest psycholog, do którego można udać się w pierwszej kolejności, gdy coś nas niepokoi.
Jak bumerang wracają do nas doniesienia medialne odnośnie do trudnej sytuacji psychiatrii dziecięcej w Polsce. Mam jednak wrażenie, że służą one tylko wywołaniu sensacji i nie niosą za sobą wartościowych treści – łatwiej jest napisać clickbaitowy nagłówek i wylać wiadro hejtu w komentarzach, niż zagłębić się w temat i spróbować podejść do sprawy z empatią i z otwartą głową. Z mediów słyszymy zazwyczaj o trudnej sytuacji finansowej oddziałów psychiatrycznych oraz o notorycznym braku miejsc. Książka „W głąb” nakreśla znacznie szerszy obraz tej sytuacji. Możemy przyjrzeć się problemowi od środka – bo z perspektywy zarówno rodzin zmagających się z tym tematem, jak i pracowników, którzy codziennie stykają się z realiami pracy na oddziałach psychiatrycznych.
Tytułowe „W głąb” oznacza w książce Katarzyny Bondy zanurzenie się w głąb umysłu, w głąb oddziału psychiatrycznego, w głąb systemu, w głąb rodziny, w głąb ciemności, w głąb świadomości, w głąb pamięci – do której spychamy bolesne doświadczenia. Dzięki tej publikacji poruszone problemy mają szansę trafić do szerokiego grona odbiorców i niejako zmusić nas do zastanowienia się nad tym, w jaki sposób możemy młodym ludziom pomóc, aby potrafili dostrzec swoją wartość i umieli się odnaleźć w świecie. Nie szukajmy łatwych wyjaśnień i nie przyklejajmy etykietek. Ludzka psychika to bardzo skomplikowany twór – proste wyjaśnienia i schematyczne myślenie tu nie pomogą. Nie możemy patrzeć na kwestie kryzysu psychicznego w kategoriach czarny – biały; poza tymi
skrajnościami istnieje cała paleta barw i jest miejsce na różne odcienie. Pamiętajmy, że dzieci z problemami psychicznymi „myślą emocjami” 1 i „są kruche jak z porcelany […], starczy jeden nieprzemyślany ruch, a mogą się stłuc, rozpaść na wiele małych kawałków. Nawet gdy czasem da się je posklejać, nigdy już nie będą takie jak na początku”.
Młodzi ludzie w kryzysie psychicznym mają zaniżoną samoocenę, stany depresyjne i coraz bardziej nie widzą sensu życia. Ich problemy narastają, a oni próbują sobie z nimi radzić na różne sposoby: niejedzenie, samookaleczanie, odurzanie się, próby samobójcze. Prawda jest jednak taka, że te dzieciaki „nie chcą umrzeć. Chcą się uwolnić. Pragną tylko, żeby ktoś wydostał je z tej głębiny. Chcą znów widzieć światło”. Tym pogubionym młodym ludziom najbardziej brakuje rozmowy i tego, żeby ktoś ich wysłuchał. Tylko tyle i aż tyle… Media społecznościowe sprawiają, że młodzi ludzie czują ogromną presję bycia „naj” i bycia „kimś”, bo bycie sobą jest w ich oczach takie zwyczajne i nieciekawe. W związku z tym cały czas mają poczucie, że są niewystarczający. A przecież są wystarczający i wartościowi tacy, jacy są.
Kiedy takie wrażliwe dzieci trafią do placówki, w której zamiast terapii mają serwowane otumaniające je leki, jeszcze bardziej pogrążają się w ciemności – nie mają szans na to, aby poczuć się wartościowymi ludźmi i aby odzyskać wiarę w siebie. W obecnych realiach finansowo-proceduralno-infrastrukturalno-kadrowych nawet najbardziej zaangażowani i empatyczni pracownicy tracą siły i entuzjazm, zderzając się ze ścianą. Nie mają do dyspozycji odpowiednich narzędzi i są wtłoczeni w system, w którym muszą poruszać się w granicach konkretnych wytycznych i regulaminów. W takim sztywnym uniformie empatia, chęć pomocy i życzliwość schodzą na dalszy plan, co nie oznacza, że los dzieciaków jest personelowi obojętny.
Katarzyna Bonda zwraca również uwagę na bezsilność rodzin, które zetknęły się z różnego rodzaju kryzysami psychicznymi. Niemoc rodziców jest wręcz obezwładniająca – nie mają pojęcia, gdzie mogą zwrócić się o pomoc. Gdy ich dziecko trafia na oddział psychiatryczny, mają nadzieję, że tam uzyska ono pomoc. Niestety często jest też tak, że to właśnie rodzina jest powodem problemów psychicznych tego dziecka. Niezbędna jest zatem terapia całej rodziny, aby po jego powrocie ze szpitala pojawiły się nowe schematy zachowań, które pomogą budować wartościowe relacje oparte na wzajemnym szacunku. Warto się postarać,
aby zdanie: „Nie masz powrotu, bo rodzina najczęściej się nie zmienia” – nie było prawdziwe.
Gdy czytałam książkę, poraziło mnie to, w jakich warunkach przebywają pacjenci oddziałów psychiatrycznych: wszechogarniająca szarość, brud, brak łóżek i czystej pościeli, a przede wszystkim brak czasu sensowną terapię. Wiem, że gdybym trafiła do takiego miejsca, to na pewno nie poczułabym się lepiej, a poczucie beznadziei dopadłoby mnie od razu po przekroczeniu progu tego przybytku. Strasznie irytuje mnie fakt, że ta akurat gałąź służby zdrowia jest tak słabo dofinansowana. To nie jest wina młodych ludzi, że trafiają na oddział psychiatryczny, natomiast NFZ przeznacza ogromne pieniądze na walkę z powikłaniami
chorób metabolicznych, które dorośli często serwują sobie na własne życzenie… Chyba nie tak powinno być?
Co zaskakujące, nawet w tak obrzydliwych warunkach, niektórym dzieciakom udaje się osiągnąć równowagę psychiczną, gdy są odizolowane od dysfunkcyjnej rodziny. A co by było, gdyby jeszcze dorzucić do tego takie proste narzędzia jak… rozmowa, spacer i odpowiednio dobrana terapia? Zaryzykuję stwierdzenie, że mógłby zdarzyć się cud.
Po lekturze książki pt. „W głąb” Katarzyny Bondy miałam taką przykrą refleksję, że codzienność na oddziale psychiatrycznym przypomina grę w życie i śmierć: dzieciaki wymyślają nowe sposoby na dokonanie próby samobójczej, a personel próbuje – z lepszym lub gorszym skutkiem – te próby udaremnić. Jest jednak światełko nadziei w tym mroku. Szczególnie utkwiła mi w pamięci jedna ze scen z udziałem Jakuba Sobieskiego (głównego bohatera książki), która pozwala wierzyć, że czasami choćby mały gest dobrej woli z naszej strony może pomóc odzyskać osobom będącym w kryzysie psychicznym wiarę w ludzi i w życie… A to może powstrzymać ich przed kolejną próbą samobójczą. Choćby dlatego „warto być przyzwoitym” 2 .
1. Wszystkie cytaty pochodzą z książki Katarzyny Bondy pt. „W głąb”.
2. Władysław Bartoszewski