Listopadowy Dyskusyjny Klub Filmowy, który odbył się 21., miał nieco odmienną formułę, niż zazwyczaj. Rozpoczął się szybciej, bo o godzinie 18:00 i składał się z dwóch części. W pierwszej obejrzeliśmy film, w którym sztuka stanowiła główne tło historii, a w drugiej zagłębiliśmy się w świat francuskiego malarza Henri de Toulouse-Lautreca.
Intryga na wilka w rękawiczkach
„Koneser” to włoski film z roku 2013, w reżyserii Giuseppe Tornatore, najbardziej znanego z obrazu „Cinema Paradiso”. Obsada filmu jest wybitnie międzynarodowa z Geoffreyem Rushem i Donaldem Sutherlandem na czele. Ciężar filmu spoczywa na barkach tego pierwszego, który gra postać Virgila Oldmana – antykwariusza, rzeczoznawcy i aukcjonera dzieł sztuki najwyższej klasy.
Oldman żyje samotnie w swoim świecie wielkich pieniędzy, eleganckich rezydencji, prywatnych galerii wypełnionych dziełami największych mistrzów. Swój dystans do innych obwieszcza poprzez noszone ciągle rękawiczki i nienawiść do telefonów komórkowych.
Wydawać by się mogło, że obracamy się w kręgach najwyższej arystokracji i finansjery, której Oldman jest pełnoprawnym członkiem. Małe rysy w jego zachowaniu, zdradzają, że nie jest to postać kryształowa. Bohater często kłamie w sprawie faktycznej wyceny dzieł sztuki, licytuje je dla siebie przez podstawioną osobę (Sutherland), a nawet kradnie drobiazgi z wycenianego domu.
Pomimo przywar granej postaci, Geoffrey Rush tworzy spójny wizerunek osoby, która ma swoje grzeszki, ale można ją zrozumieć, zaakceptować czy nawet polubić; ot taki samotny wilk w skórze członka wyższej klasy.
W dniu jego kolejnych urodzin zgłasza się do niego tajemnicza Claire z prośbą o wycenę mebli, obrazów i przedmiotów, które odziedziczyła po rodzicach. Trudno powiedzieć, co zdecydowało o podjęciu się przez Virgila tego zadania, bo nawiązanie kontaktu ze zleceniodawczynią przebiegło w dość kuriozalny sposób. Od tego momentu zaczyna się gra w odkrywanie tajemnic Claire, jej życia i pewnego dzieła sztuki inżynierskiej, którego części Virgil zabiera z domu bohaterki.
Przez długi czas oglądamy próbę zbliżenia się dwojga ludzi, zamkniętych w swych twierdzach, co przypomina powolność zderzenia dwóch galaktyk. Później sprawy nabierają ciekawszego obrotu i okazują się gigantyczną intrygą…
„Koneser” Tornatore jest filmem ciekawym, podtrzymującym zainteresowanie widza, choć miejscami irytuje powolność scen. Ma to jednak uzasadnienie, bo psychologicznie bohaterowie zarysowani są jako osoby bardzo zamknięte, i dużo czasu trzeba, by oboje otworzyli się na siebie. Rewelacyjny jest finał historii, który pozostawia sporo pytań, na które nie znajdują odpowiedzi zarówno bohater jak i widz.
Trochę przeszkadza w trakcie seansu, że zbyt szybko domyślamy się, iż bohater został wplątany w intrygę i jaki będzie jej finał. Nie do końca wiem, kto prowadzi grę, ale mamy sporo poszlak, by odkryć to szybciej. Jest to celowy zabieg, ponieważ film nie odsłania kulis intrygi w jakiejś retrospekcji czy opowieści po fakcie, często stosowanych w takich dziełach. Choćby dlatego film wart jest obejrzenia.
Kulturalny Stand-Up o Belle Époque
Druga część czwartkowego DKF to wydarzenie o wiele ciekawsze niż prezentowany film. W ramach cyklu popularyzatorskiego „Mocna Kultura Show” naszą świątynię kultury odwiedził Jarosław Jarry Jaworski, dziennikarz, radiowiec, ale przede wszystkim popularyzator sztuki. Przyjechał, aby opowiedzieć nam o Carmen Gaudin, rudowłosej „furii” francuskiego malarza Henri de Toulouse-Lautreca.
Carmen, pierwsza muza Lautreca, jest najbardziej tajemniczą z jego modelek. W odróżnieniu od innych nie doczekała się naukowych opracowań, wiadomo o niej mało. Trochę jej tajemnic zostało odkrytych w trakcie prezentacji, ale ani Carmen, ani jej portrecista nie byli głównymi bohaterami tej opowieści. Ten tytuł można nadać całej Belle Époque oglądanej w zwierciadle paryskiej dzielnicy Montmartre (a właściwie dwóch Montmartre’ów).
W opowieści Jarosława Jarry Jaworskiego najciekawsze jest to, że niezwykle ciekawa historia życia artysty i jego relacji z „furiami”, stanowi pretekst do pokazania nam świata, w którym żyli. Z perspektywy człowieka XXI wieku rzeczy nie wydają się takimi, jakimi były 100 lat temu. Fotografie podparyskiej wioski, po której uliczkach biegały kury, nie są tożsame z obecnym wyglądem dzielnicy Montmartre. Dzisiejsze wyobrażenie „dzielnicy rozrywki” jako miejsca kabaretowej kultury, dalekie jest od ówczesnego statusu miejsca, w którym bourgeois mógł zbratać się z proletariuszem, tudzież skorzystać z usług la putain.
Codzienność tych miejsc, to nie tylko bon vivanci, tancerki i artyści, ale także złodzieje, żebracy i cała masa ludzi ciężko pracujących za dwa franki, jak choćby lekko zezowata, rudowłosa praczka, którą zafascynował się pewien malarz.
Wgląd w ten świat był bardzo ciekawym przeżyciem. Sposób prowadzenia opowieści przez Jarosława Jarry Jaworskiego był fenomenalny. Warto czekać na następne takie wydarzenia, bo historia opowiadana w kontekście dzieł sztuki, które możemy dziś oglądać, jest ciekawsza niż armaty w muzeum.
O takich wydarzeniach informujemy na naszej stronie www.grudziadzmiastotwarte.pl. Zapraszamy też na profil prelegenta https://www.facebook.com/mocna.kultura oraz podcast „Trzecia strona obrazu” na stronach radiowej „Trójki”.