Dzień Pierwszego Listopada… Dzień szczególny, święto obchodzone przez każdego bardzo osobiście, w gronie rodziny. Wielu z nas ruszy w daleką drogę, aby w gronie najbliższych nam osób spotkać się przy grobach tych, którzy już odeszli, przekroczyli nieodwracalną granicę między życiem a śmiercią. Nie ma ich wśród nas, ale przecież dalej żyją w naszej pamięci, przechowujemy pamiątki z nimi związane. Każde spojrzenie na fotografie, na których są uwiecznieni, wywołuje wspomnienia wspólnie przeżytych radości i smutków, wzajemne wspieranie się, kiedy jeszcze żyli.
Święto Zmarłych, Dzień Wszystkich Świętych, Dzień Zmarłych… Różnie jest nazywane, zmieniało też nazwę przez minione wieki. Niezależnie, jak będziemy je określać, zawsze jest „dniem poświęconym tym, których już nie ma”. Te obrzędy wspominania i czczenia naszych zmarłych wywodzą się z bardzo dawnych czasów, jeszcze prehistorycznych. Świadczą o tym ówczesne pochówki ludzi, które dzisiaj czasem odkrywamy.
Nie jest to święto przypisane tylko naszej, europejskiej kulturze; ludy na całym świecie przechowywały i przechowują pamięć o swoich przodkach. W innych kręgach cywilizacyjnych może mieć własne nazwy, przybierać inne formy obchodów, ale zawsze dotyczy tego samego – nie zapominamy o naszych krewnych, którzy odeszli „na drugą stronę cienia”. To tradycja ogólnoludzka.
Z odwiedzaniem grobów jest związane zapalanie zniczy. Wywodzi się z tradycji jeszcze przedchrześcijańskich – rozpalano ogniska przy rozstajach dróg, w obejściach gospodarstw i przy mogiłach, aby wskazywały drogę „wędrującym duszom”, a przy okazji mogły się one ogrzać w listopadowy już poranek. Wierzono, że śmierć zmienia tylko formę istnienia człowieka i jego dalszą aktywność, i ma on nawet możliwość powrotu do życia ziemskiego. Wierzono, że ludzie zmarli mogą z zaświatów wpływać na ludzi żyjących – pomagać im lub sprowadzać nieszczęścia. Zaspokajając potrzeby zmarłych przez okazywanie im szacunku oraz wspominając, można pozyskać ich przychylność. Formą były właśnie odpowiednie obrzędy ku ich czci.
Później przeniesiono ten zwyczaj na zapalanie zniczy już na miejscach pochówków osób nam bliskich lub z jakiegoś powodu znanych czy zasłużonych dla społeczności. Tak – nie zapominajmy o tych, którzy zasłużyli się dla potomnych w czasie pokoju czy walcząc w obronie ojczyzny.
Pierwszego Listopada zapalmy więc ten znicz i pomilczmy przez chwilę. Nie trzeba słów… „Nie umarli cali” – pamięć w nas trwa.
Dzień Pierwszego Listopada… Dzień szczególny, święto obchodzone przez każdego bardzo osobiście, w gronie rodziny. Wielu z nas ruszy w daleką drogę, aby w gronie najbliższych nam osób spotkać się przy grobach tych, którzy już odeszli, przekroczyli nieodwracalną granicę między życiem a śmiercią. Nie ma ich wśród nas, ale przecież dalej żyją w naszej pamięci, przechowujemy pamiątki z nimi związane. Każde spojrzenie na fotografie, na których są uwiecznieni, wywołuje wspomnienia wspólnie przeżytych radości i smutków, wzajemne wspieranie się, kiedy jeszcze żyli.
Święto Zmarłych, Dzień Wszystkich Świętych, Dzień Zmarłych… Różnie jest nazywane, zmieniało też nazwę przez minione wieki. Niezależnie, jak będziemy je określać, zawsze jest „dniem poświęconym tym, których już nie ma”. Te obrzędy wspominania i czczenia naszych zmarłych wywodzą się z bardzo dawnych czasów, jeszcze prehistorycznych. Świadczą o tym ówczesne pochówki ludzi, które dzisiaj czasem odkrywamy.
Nie jest to święto przypisane tylko naszej, europejskiej kulturze; ludy na całym świecie przechowywały i przechowują pamięć o swoich przodkach. W innych kręgach cywilizacyjnych może mieć własne nazwy, przybierać inne formy obchodów, ale zawsze dotyczy tego samego – nie zapominamy o naszych krewnych, którzy odeszli „na drugą stronę cienia”. To tradycja ogólnoludzka.
Z odwiedzaniem grobów jest związane zapalanie zniczy. Wywodzi się z tradycji jeszcze przedchrześcijańskich – rozpalano ogniska przy rozstajach dróg, w obejściach gospodarstw i przy mogiłach, aby wskazywały drogę „wędrującym duszom”, a przy okazji mogły się one ogrzać w listopadowy już poranek. Wierzono, że śmierć zmienia tylko formę istnienia człowieka i jego dalszą aktywność, i ma on nawet możliwość powrotu do życia ziemskiego. Wierzono, że ludzie zmarli mogą z zaświatów wpływać na ludzi żyjących – pomagać im lub sprowadzać nieszczęścia. Zaspokajając potrzeby zmarłych przez okazywanie im szacunku oraz wspominając, można pozyskać ich przychylność. Formą były właśnie odpowiednie obrzędy ku ich czci.
Później przeniesiono ten zwyczaj na zapalanie zniczy już na miejscach pochówków osób nam bliskich lub z jakiegoś powodu znanych czy zasłużonych dla społeczności. Tak – nie zapominajmy o tych, którzy zasłużyli się dla potomnych w czasie pokoju czy walcząc w obronie ojczyzny.
Pierwszego Listopada zapalmy więc ten znicz i pomilczmy przez chwilę. Nie trzeba słów… „Nie umarli cali” – pamięć w nas trwa.