Skonaktuj się z nami    kontakt@grudziadzmiastootwarte.pl
Witamy na portalu GrudziadzMiastoOtwarte.pl. Miłego dnia!

Felieton- o Miejscowych nazwach

„O MIEJSCOWYCH NAZWACH ”

Każda miejscowość ma własne, tylko lokalne, oryginalne nazwy, które zna chyba każdy tuziemiec, a przybysz…  nie. Ten drugi nie może znać, gdyż, co oczywiste,  nie jest tuziemcem. Po tym łatwo rozpoznać jednego od drugiego. Wystarczy porozmawiać.

Nie inaczej jest i na naszym, grudziądzkim podwórku. Czasem „tuziemcze” nazwy zastępują oficjalne, widniejące w planie miasta i na tablicach oraz szyldach. Żeby tylko zastępowały… Zdarza się i tak, że grudziądzanin nie pamięta o tej oficjalnej. Przybysz zapyta miejscowego, gdzie jest lokal „Zacisze” albo jak dojść do jednostki wojskowej i… często występuje problem z udzieleniem prawidłowej  odpowiedzi. Natomiast na zapytanie o lokal „Pod Cycem”, gdzie można ugasić pragnienie napojem chmielowym „z pianką”, albo gdzie znajdują się koszary „Janosików” – wtedy otrzyma właściwe namiary na dojście do pożądanego celu.

Są też nazwy funkcjonujące w powszechnym obiegu, ale używane tylko przez mieszkańców, pamiętających jeszcze dawne czasy. Powoli wychodzą one  z powszechnego użycia, gdyż już zmieniły się miejsca tak nazwane. Tu przykładami są: „Abisynia”, „Madera”, „Sahara” (1). Akurat tych nazw nie jest żal, gdyż w minionych czasach niezbyt dobrze się kojarzyły.

Okoliczni mieszkańcy nadają też nazwy własne, nawet nie znając formalnego nazewnictwa. Często było to nazwisko właściciela czy kierownika lokalu. Pamiętam jeszcze z lat dziecięcych i młodzieńczych, że w naszym mieście kupowało się „u Łojka” czy „u Fojucika” i każdy wiedział, gdzie to jest, bez dodatkowych wyjaśnień. Jeśli grudziądzanin miał chęć na herbatę z cytryną czy kawę, umówił się z dziewczyną, to szedł do „Gumówy” . Natomiast przybysz z innego miasta nie znalazł takiej nazwy w oficjalnym rejestrze lokali. Kiedy taki nietutejszy spytał tuziemca „gdzie jest knajpa Popularna?”, to często wprowadzał go w zakłopotanie. „Popularna? Nie wiem”. Gdyby zapytał o „U Konia”, ten od razu wskazałby kierunek. Powiadają, że „koniec języka za przewodnika”, ale trzeba też właściwie sformułować pytanie.

Są lub były też nazwy, które wędrowały wraz ze zmianą miejsca. Jeszcze do końca lat 50. XX wieku miejsce zwane „Śmieciami” było usytuowane prawie w centrum miasta. Dzisiaj to rejon, gdzie stoją bloki mieszkalne przy ul. Modrzewskiego i mieści się Stadion Centralny. Nazwa, wraz z zapachem, powędrowała na południe Grudziądza, przy ulicy Rataja. Kiedy i tam zlikwidowano miejskie wysypisko śmieci, przenosząc je do miejscowości Zakurzewo, nazwa w ogóle zniknęła z lokalnej świadomości. Teraz powstaje tam nowe osiedle, naprzeciw Dębowego Wzgórza.

Niektóre szkoły też miały miejscowe nazwy. Do czerwca 1962 roku chodziłem do „Kurnika”. Od września tego roku przenieśliśmy się, całą Szkołą Podstawową Nr 1, do wspaniałego, wybudowanego obok nowego budynku „Szkoły – Tysiąclatki”. Czy ta nazwa „Kurnik” dla starego budynku, który do dzisiaj stoi, jeszcze funkcjonuje w obiegu? Nie wiem.

Osobiście mam sentyment do gruntowej drogi w Lesie Komunalnym, prowadzącej od dzisiejszej „Castoramy” do Plaży Miejskiej nad jeziorem Rudnik. W wakacje, przez wszystkie lata szkolne, maszerowałem nią na kąpielisko. W tamtych latach nazywaliśmy ją „Czarną Drogą”, gdyż była wtedy wysypana żużlem. W latach 90. XX wieku ktoś przybił na drzewie, przy jej początku, tabliczkę z wypisaną nazwą „Aleja Zdzicha”. Długo ona wisiała, potem zniknęła, ale nowa nazwa się przyjęła i do dzisiaj jest używana, zwłaszcza przez rolkarzy, biegaczy i rowerzystów: „Gdzie się spotykamy? Przy Alei Zdzicha”.

Dlaczego „mam sentyment”?  To proste –  czuję się, jakbym miał własną ulicę. Dopiero kiedy spojrzałem na plan naszego miasta, zobaczyłem, że formalnie jest dalszym ciągiem ulicy Konarskiego. Dla mnie jednak na zawsze pozostanie „Aleją Zdzicha”. Natomiast wcześniejsza nazwa „Czarna Droga”  to dzisiaj chodnik wzdłuż Rowu Hermana i ogrodzenia z tyłu Stadionu Centralnego.

„Panta rhei” „wszystko płynie”, jak rzekł grecki filozof Heraklit już dwa i pół tysiąca lat temu. Tak, wszystko się zmienia w czasie. Niektóre zmiany czy zniknięcie nazw nie są złe, przynoszą nawet pożądane skutki jako rozstanie się z niechlubnymi kartami czy miejscami w dziejach miasta, ale… ale niektórych żal. Tu nieodmiennie będę wspominał „Jajo” na Placu Stycznia. Nieodżałowane Jajo, główne miejsce spotkań grudziądzan przez dziesiątki powojennych lat…

(1)
Abisynia – ciąg starych, parterowych,  komunalnych mieszkań przy skrzyżowaniu ulicy Lotniczej i Drogi Łąkowej. Obecnie wyremontowane oraz rozbudowane,

Madera – tę nazwę nosiły co najmniej dwa miejsca: piętrowe domy przy ul. Konarskiego oraz dawne koszarowce przy ulicy Karabinierów,

Sahara – przedwojenne miejsce ćwiczeń ułanów z Centrum Wyszkolenia Kawalerii; po wojnie kopali tam okopy żołnierze odbywający służbę w Brygadzie Artylerii Ciężkiej (obecnie koszary „Janosików”). Dzisiaj stoją tam sklepy „Galerii Grudziądzkiej”.

FELIETONY

| Zdzisław Brałkowski |

O MIEJSCOWYCH NAZWACH”

Każda miejscowość ma własne, tylko lokalne, oryginalne nazwy, które zna chyba każdy tuziemiec, a przybysz…  nie. Ten drugi nie może znać, gdyż, co oczywiste,  nie jest tuziemcem. Po tym łatwo rozpoznać jednego od drugiego. Wystarczy porozmawiać.

Nie inaczej jest i na naszym, grudziądzkim podwórku. Czasem „tuziemcze” nazwy zastępują oficjalne, widniejące w planie miasta i na tablicach oraz szyldach. Żeby tylko zastępowały… Zdarza się i tak, że grudziądzanin nie pamięta o tej oficjalnej. Przybysz zapyta miejscowego, gdzie jest lokal „Zacisze” albo jak dojść do jednostki wojskowej i… często występuje problem z udzieleniem prawidłowej  odpowiedzi. Natomiast na zapytanie o lokal „Pod Cycem”, gdzie można ugasić pragnienie napojem chmielowym „z pianką”, albo gdzie znajdują się koszary „Janosików” – wtedy otrzyma właściwe namiary na dojście do pożądanego celu.

Są też nazwy funkcjonujące w powszechnym obiegu, ale używane tylko przez mieszkańców, pamiętających jeszcze dawne czasy. Powoli wychodzą one  z powszechnego użycia, gdyż już zmieniły się miejsca tak nazwane. Tu przykładami są: „Abisynia”, „Madera”, „Sahara” (1). Akurat tych nazw nie jest żal, gdyż w minionych czasach niezbyt dobrze się kojarzyły.

Okoliczni mieszkańcy nadają też nazwy własne, nawet nie znając formalnego nazewnictwa. Często było to nazwisko właściciela czy kierownika lokalu. Pamiętam jeszcze z lat dziecięcych i młodzieńczych, że w naszym mieście kupowało się „u Łojka” czy „u Fojucika” i każdy wiedział, gdzie to jest, bez dodatkowych wyjaśnień. Jeśli grudziądzanin miał chęć na herbatę z cytryną czy kawę, umówił się z dziewczyną, to szedł do „Gumówy” . Natomiast przybysz z innego miasta nie znalazł takiej nazwy w oficjalnym rejestrze lokali. Kiedy taki nietutejszy spytał tuziemca „gdzie jest knajpa Popularna?”, to często wprowadzał go w zakłopotanie. „Popularna? Nie wiem”. Gdyby zapytał o „U Konia”, ten od razu wskazałby kierunek. Powiadają, że „koniec języka za przewodnika”, ale trzeba też właściwie sformułować pytanie.

Są lub były też nazwy, które wędrowały wraz ze zmianą miejsca. Jeszcze do końca lat 50. XX wieku miejsce zwane „Śmieciami” było usytuowane prawie w centrum miasta. Dzisiaj to rejon, gdzie stoją bloki mieszkalne przy ul. Modrzewskiego i mieści się Stadion Centralny. Nazwa, wraz z zapachem, powędrowała na południe Grudziądza, przy ulicy Rataja. Kiedy i tam zlikwidowano miejskie wysypisko śmieci, przenosząc je do miejscowości Zakurzewo, nazwa w ogóle zniknęła z lokalnej świadomości. Teraz powstaje tam nowe osiedle, naprzeciw Dębowego Wzgórza.

Niektóre szkoły też miały miejscowe nazwy. Do czerwca 1962 roku chodziłem do „Kurnika”. Od września tego roku przenieśliśmy się, całą Szkołą Podstawową Nr 1, do wspaniałego, wybudowanego obok nowego budynku „Szkoły – Tysiąclatki”. Czy ta nazwa „Kurnik” dla starego budynku, który do dzisiaj stoi, jeszcze funkcjonuje w obiegu? Nie wiem.

Osobiście mam sentyment do gruntowej drogi w Lesie Komunalnym, prowadzącej od dzisiejszej „Castoramy” do Plaży Miejskiej nad jeziorem Rudnik. W wakacje, przez wszystkie lata szkolne, maszerowałem nią na kąpielisko. W tamtych latach nazywaliśmy ją „Czarną Drogą”, gdyż była wtedy wysypana żużlem. W latach 90. XX wieku ktoś przybił na drzewie, przy jej początku, tabliczkę z wypisaną nazwą „Aleja Zdzicha”. Długo ona wisiała, potem zniknęła, ale nowa nazwa się przyjęła i do dzisiaj jest używana, zwłaszcza przez rolkarzy, biegaczy i rowerzystów: „Gdzie się spotykamy? Przy Alei Zdzicha”.

Dlaczego „mam sentyment”?  To proste –  czuję się, jakbym miał własną ulicę. Dopiero kiedy spojrzałem na plan naszego miasta, zobaczyłem, że formalnie jest dalszym ciągiem ulicy Konarskiego. Dla mnie jednak na zawsze pozostanie „Aleją Zdzicha”. Natomiast wcześniejsza nazwa „Czarna Droga”  to dzisiaj chodnik wzdłuż Rowu Hermana i ogrodzenia z tyłu Stadionu Centralnego.

„Panta rhei” „wszystko płynie”, jak rzekł grecki filozof Heraklit już dwa i pół tysiąca lat temu. Tak, wszystko się zmienia w czasie. Niektóre zmiany czy zniknięcie nazw nie są złe, przynoszą nawet pożądane skutki jako rozstanie się z niechlubnymi kartami czy miejscami w dziejach miasta, ale… ale niektórych żal. Tu nieodmiennie będę wspominał „Jajo” na Placu Stycznia. Nieodżałowane Jajo, główne miejsce spotkań grudziądzan przez dziesiątki powojennych lat…

(1)
Abisynia – ciąg starych, parterowych,  komunalnych mieszkań przy skrzyżowaniu ulicy Lotniczej i Drogi Łąkowej. Obecnie wyremontowane oraz rozbudowane,

Madera – tę nazwę nosiły co najmniej dwa miejsca: piętrowe domy przy ul. Konarskiego oraz dawne koszarowce przy ulicy Karabinierów,

Sahara – przedwojenne miejsce ćwiczeń ułanów z Centrum Wyszkolenia Kawalerii; po wojnie kopali tam okopy żołnierze odbywający służbę w Brygadzie Artylerii Ciężkiej (obecnie koszary „Janosików”). Dzisiaj stoją tam sklepy „Galerii Grudziądzkiej”.