Mknie nad taflą wody niczym błękitna strzała, szybki jak błyskawica …o kim mowa?
Zimorodek … maleńka ptaszyna o wielkim ego. Ten pięknie ubawiony ptak jest wymarzonym obiektem do fotografowania. Niejeden fotograf dzikiej przyrody marzy o spotkaniu na swej drodze zimorodka. Ja mam to szczęście, że w naszych okolicach mają swoje gniazda i czasem dadzą się sfotografować. Jednak do zimorodka należy podejść ostrożnie. Jest niesamowicie czujnym ptakiem, widzi każdy nasz ruch i szybko się płoszy. Najlepszy sposób to kamuflaż i czatownia, tzn konieczne jest zrobienie takiego kamuflażu, aby „wtopić” się w otoczenie. Wówczas jest spora szansa, że nas nie zauważy i najlepszy moment na pstryknięcie fotki.
Zimorodek zamieszkuje brzegi jezior i rzek. Swoje gniazdo buduje w piaszczystych skarpach. Przez jego charakterystyczny wygląd i barwę nie sposób pomylić go z innym ptakiem. Jest niewielkich rozmiarów o długim dziobie, krótkim ogonku i nóżkach. Niesamowicie szybki. Do tego oślepia fantastycznymi kolorami, poczynając od lazuru po kobalt czy zieleń. Swoje unikalne barwy zawdzięcza złudzeniu optycznemu, które nazywa się efektem Tyndalla.
Moja przygoda z zimorodkami zaczęła się jakieś dwa lata temu, kiedy to nad jedną z rzek usłyszałam charakterystyczny „pisk” i przelot niczym błękitnej strzały. Nie sposób jest nie usłyszeć tej błyskawicy. Jednak aby sfotografować zimorodka z bliska, musiałam uzbroić się w cierpliwość i pokombinować z kamuflażem. Udało się. Przebrana za „leśnego stwora”, zasiadam za siatką maskującą nad rzeką i czekam. I tu „mój zimek” sprawdza moją cierpliwość. Nieraz zdarza się, że tak siedzę kilka godzin, a on przelatuje jak błękitny pocisk nad taflą wody i wydaje charakterystyczny pisk niczym … „tu jestem, szukaj mnie!!” Jednak mój refleks jest zbyt wolny, aby w locie uchwycić tego cwaniaka. No dobra – czekam dalej – myślę za każdym razem. W końcu musi sobie upolować rybkę i ją przy mnie zjeść na swojej czatowni. Tak…zimorodek to świetny wędkarz. Jednak ze złapaną rybką obchodzi się brutalnie. Zanim wrzuci ją sobie do gardła, ogłusza ją, uderzając kilka razy o kij na którym akurat usiądzie. Czatownia – to zazwyczaj wystającą nad wodą gałąź bądź kij, z którego obserwuje co się dzieje pod powierzchnią wody i gdy płynie ofiara, to w sekundę ją atakuje.
Poprzez moją obserwację stwierdzam, że to ptak niesamowicie inteligentny i sprytny. Nieraz usiądzie na swojej czatowni na przeciwko mnie w odległości kilku metrów i wierci się na różne strony. Obserwuje czujnie otoczenie i nagle atak w kierunku wody, że nawet nie zdążę nacisnąć spustu migawki. Gdy tak siedzi blisko mnie czuję się szczęściarą, bo obserwacje dzikiej przyrody, to coś niesamowitego, a do tego, gdy „twój zimek” pozwoli na siebie patrzeć przez dłuższą chwilę, to są szczęśliwe chwile. Każdemu życzę takich spotkań, bo wówczas człowiek docenia to piękno, które nas otacza, staje się wrażliwszy na przyrodę.
Czasem przychodzą myśli …”po co ci kolejne fotki zimorodka, skoro masz już ich setki”, upsss…tak, setki, a może tysiące? Przychodzi czasem myśl, że tu nie jest już ważna fotografia, a czas spędzony w jego towarzystwie. To bezcenne chwile, których każdemu życzę i mogę z dumą powiedzieć, że jestem szczęściarą. Mam wyjątkowego nauczyciela, który uczy mnie cierpliwości – „zimka”.
Zapraszam do galerii zdjęć. Zdjęć, które są dla mnie bezcennym darem i z których jestem ogromnie dumna, a każde naciśnięcie spustu migawki pamiętam do dziś.
Grudziądz Miasto Otwarte – zapraszam do śledzenia strony.