W ostatnią sobotę sierpnia odbyły się zawody, gdzie pot lał się strumieniami, a zmęczenia nie dało się ukryć.
Po raz pierwszy w Grudziądzu zorganizowano zawody inne niż bieganie czy triathlon. Tym razem był to bieg z przeszkodami – ARM RACE.
Dystanse, które były do wyboru to:
DZIKA RODZINKA – bieg dla rodzin z dziećmi na dystansie ok. 1 km, od 3 roku;
KNUR – bieg dla zabawy, sam decydujesz które przeszkody pokonujesz, dystans ok. 5;
LOCHA – ok. 5 km trasy i 20 przeszkód;
DZIK – ok. 10 km trasy i 35 przeszkód.
Fale w których startowali zawodnicy:
fala OPEN – uproszczone przeszkody na trasie, wzajemna pomoc w ich pokonywaniu,
fala ELITE – trudniejsze przeszkody, Zawodnicy nie mogą sobie pomagać.
Najpierw wystartowały dzieci wraz z rodzicami. Zabawy było co niemiara, a przy tym trochę rywalizacji. Pogoda tego dnia dopisała, a nawet była wręcz idealna na wejście w ciuchach do wody, bo taką jedną z konkurencji miały do pokonania milusińscy.
Na liście startowej można było przeczytać, ze zawody zgromadziły głównie zawodników spoza Grudziądza. Na starcie stanęło prawie 200 śmiałków chętnych, aby zmierzyć się z ponad 20 przeszkodami, które już na sam widok sprawiały wrażenie, że nie będzie to łatwy bieg. Wariat, kołowrotek, spinner, low ring czy porodówka to tylko niektóre nazwy przeszkód jakie mieli do pokonania zawodnicy. Dla większości z nich to nie były pierwsze tego typu zawody, więc im poszło szybciej i sprawniej. Byli też zawodnicy, którzy z trasą zmierzyli się po raz pierwszy w życiu. Po zapytaniu jakie były wrażenia, bez zastanowienia usłyszałam, że bieg ciężki, ale warto było spróbować czegoś nowego.
Trasa wiodła przez nasz las miejski, a meta znajdowała się na plaży miejskiej , gdzie ustawione były także przeszkody.
Mając nadzieję, że za rok Grudziądzanie i nie tylko, będą mogli ponownie stawić czoła wyzwaniu i zmierzyć się z własnymi słabościami zapraszam Was na fotograficzną relalację z niektórych przeszkód. Zobaczcie jaki widać wysiłek i zaparcie na twarzach zawodników. Łatwo nie odpuszczali, walczyli do samego końca, a kto nie przeszedł danej przeszkody musiał przejść pętlę karną w wodzie niosąc oponę. Wszystkim gratuluję ukończenia biegu, bo były to chyba najtrudniejsze zawody do tej pory w Grudziądzu.