
Zapraszamy do poznania fragmentu książki, której promocja zaplanowana jest za 8.05.2024
a czy Twoje marzenia mają smak gorzkiej lukrecji czy bardziej mlecznej czekolady:)?
Podziel się z nami swoimi przemyśleniami, spostrzeżeniami,
podziel się Swoimi Tworami Słownymi!
Tymczasem – Serdecznie polecamy życząc udanej lektury…
(…)
– Nie, źle to robisz. Musisz spojrzeć pod światło. – Matt chwycił szkiełko i uniósł je w taki sposób, by promienie słońca rozjaśniły butelkową zieleń. – Widzisz, jak pięknie wygląda świat, gdy się na niego patrzy przez kolorowe szkło? – zapytał szeptem, jakby się bał, że wiatr mógłby skraść jego słowa i ponieść je do uszu ludzi, którzy nigdy nie powinni ich usłyszeć. – Zwykłe szkło, a z pomocą słońca potrafi czynić magię. Wiesz, co to oznacza? – Nie przestawał mrużyć oczu. – Nawet smutna rzeczywistość może być magiczna. Jedyne, co musisz zrobić, to spojrzeć na nią przez odpowiedni pryzmat i znaleźć swoje własne słońce. – Opuścił rękę i jeszcze przez chwilę obracał w palcach odłamek butelki.
Matt nie był gadułą. Zawsze cichy, wycofany, nigdy się nie skarżył. Czasami zastanawiałam się, czy kiedykolwiek płakał. Nie uronił łzy, gdy podczas nauki jazdy na mojej deskorolce starł do krwi dwa kolana i łokieć, ani wtedy, gdy skoczywszy z drzewa, złamał obojczyk, ani gdy w wyniku bójki stracił mleczne jedynki. Był dzielny. Znacznie dzielniejszy niż ja. I teraz, kiedy tak siedział z podbitym okiem, też się nie skarżył.
Wsunęłam stopy jeszcze głębiej w nagrzany przez słońce piasek i patrząc w delikatnie falującą taflę wody, zastanawiałam się nad słowami Matta. Czy prawdą jest, że nasze szczęście jest zależne od tego, jak postrzegamy nasze życie i otaczającą nas rzeczywistość i kogo spotykamy na swojej drodze? Czy jeśli każdego dnia będziemy wdzięczni za to, co mamy, i będziemy sobie wmawiać, że jesteśmy szczęśliwi, to czy rzeczywiście tak będzie? W zamyśleniu podniosłam pomarańczowe szkiełko i gdy skierowałam je na słońce, na chwilę wstrzymałam oddech, zachwycając się magią.
– Jak myślisz, jaki kolor będzie miało twoje dorosłe życie? – spytałam, jedną dłonią wciąż zasłaniając oko. W przeciwieństwie do Matta nie potrafiłam przymknąć jednej powieki.
– Nie mam pojęcia, Brook. Chciałbym, żeby po prostu było spokojne. – Urwał źdźbło trawy i wsunął je pomiędzy złączone kciuki, a potem dmuchnął w nie z taką siłą, że piszczący dźwięk zmusił rybitwy do poderwania się do lotu.
– Moje będzie miało barwy tęczy. Będę znaną tancerką, może nawet zostanę mistrzynią świata. – Przymknęłam powieki i się rozmarzyłam. – Będę podróżowała po świecie i spełniała wszystkie swoje marzenia. A gdy już się wyprowadzę od rodziców, kupię dom z dużym oknem, które w całości będzie wykonane z kolorowych szkiełek, by już zawsze mi ciebie przypominało.
Poczułam na sobie spojrzenie Matta i natychmiast otworzyłam oczy. Patrzył na mnie uśmiechając się smutno. Granatowy siniak znajdujący się pod jego prawym okiem wydawał się teraz niemal czarny, a mimo to w jego tęczówkach skrzyła się radość.
– Tego ci życzę, Brook. Na pewno zrealizujesz wszystkie plany – zapewniał.
– A ty?
– Co ja?
– Jakie marzenia spełnisz, gdy już będziesz dorosły?
– Nie mam marzeń.
– Żadnego?
– Żadnego…
Pomyślałam wówczas, że Matt byłby zdecydowanie bardziej zmotywowany do działania, gdyby miał marzenia, a tym samym jakieś cele.
– Nie można żyć bez marzeń. Trzeba mieć cel, jakiś punkt, do którego chce się dojść. To jak planowanie wyprawy, wiesz? Zobacz, gdybyś wczoraj nie zaplanował tego, że dziś podkradniemy łódkę staremu Rupertowi, to nie czulibyśmy tak ogromnej radości z tego, że tu jesteśmy. A tak cały dzień byliśmy podekscytowani zaplanowaną wyprawą. I to jest jak spełnienie marzeń. Najpierw planujesz, a potem powoli, ale sukcesywnie realizujesz swoje plany, by w końcu spełnić to, do czego dążyłeś. Czy to nie jest piękne?
Spojrzałam na Matta, który wpatrywał się w drugi brzeg rzeki. Przez chwilę podumał, pokiwał głową, by ostatecznie wzruszyć ramionami.
– Nie wiem, może… – powiedział bez przekonania.
– Mam pomysł – rzuciłam radosnym głosem i wsunęłam pasemko jasnych włosów za ucho. – Wymyślimy ci jakieś marzenie, które sprawi, że będziesz miał cel. – Odwróciłam się, by móc na niego patrzeć. – To nie musi być nic wielkiego. Może na początek…
– Chciałbym, żeby już nie bolało – powiedział cicho Matt, nie odwracając do mnie głowy, a jego słowa odbiły się echem i wybrzmiały bólem, który rozbił się o ciemnozieloną taflę wody i ugodził mnie w serce.
– Już nie będzie bolało, obiecuję. – Schowałam w dłoniach jego dłoń, a on spuścił głowę, pokonany. – Przysięgam, że już nigdy nie będzie bolało…
Tego dnia siedzieliśmy w naszym miejscu nad rzeką do chwili, aż słońce zniknęło za horyzontem. A gdy zmrok zaczął zakradać się ku nam coraz śmielej, wskoczyliśmy na łódkę i wróciliśmy do domów.
(…)
Rodowita grudziądzanka, która szesnaście lat swojego życia spędziła w południowej Anglii.
W roku 2018 zadebiutowała powieścią obyczajową pt. Miłość szeptem mówiona, następnie na rynku wydawniczym ukazała się trylogia Niepokorni oraz powieść sensacyjna z nutką erotyki pt. Do ostatniej kropli krwi.
Serce czytelników zdobyła komedią romantyczną pt. A niech to szlag!, która została przetłumaczona na język niemiecki, a za sprawą Niepokornej rozgrzała zmysły czytelników do czerwoności.
Dylogiami Czekoladowe Zacisze i Dziewczyna która czuła zbyt mocno otuliła wielbicieli swojego pióra paletą emocji i wzruszeń.
Wierna zasadzie: pisać tak, by czytelnicy uwierzyli w wykreowany przez nią świat. Matka i żona, wielbicielka pieszych wędrówek i czekolady.