Lustro, lustro powiedz przecie, co jest najważniejsze w życiu
W czwartek 14 grudnia Beata Kastner zaprosiła nas na film „świąteczny” czyli łagodny, sielankowy i celebrujący zwyczajną codzienność. Film, który bardzo poruszył widzów i wywołał skrajne emocje, które słychać było w rozmowach po seansie. „Paterson” film Jima Jarmusha, z główną rolą jakże charakterystycznego Adama Drivera, pomimo swej pogodności uwiera widza jak kamień w wygodnym kapciu.
W mieście Paterson żyje człowiek o nazwisku Paterson. Ma żonę, psa i pracę kierowcy autobusu w miejskiej spółce. Jego życie wyznacza codzienny schemat działań, wstać, zjeść śniadanie, iść do pracy, wozić pasażerów, wrócić do domu, zjeść obiad, porozmawiać z żoną, wyprowadzić psa, wypić pół piwa w barze. Spokojna, bezpieczna rutyna.
Paterson ma też sekretny dziennik, w którym pisze wiersze. Tych wierszy nikt nie czyta, nawet jego małżonka.
Jego żona nie ma nic poza marzeniami. Jest obiektem we wspólnym domu, drugą połówką, która istnieje dla nich. Wypełnia pustkę swej egzystencji sztuką dekorowania domu, przygotowywania potraw i realizacji „planów” posiadania własnej piekarni albo zostania piosenkarką country. Wydaje się być szczęśliwa.
Sielankowy obraz dwojga ludzi pogodzonych ze swym losem, szczęśliwych w zastanej egzystencji, marazmie rutyny. Dobrze – tak może być, są ludzie, którzy w swej kreacji nie wychodzą poza własną szufladę, dla których znajoma codzienność jest schronieniem. W tym filmie są jednak tropy, które wskazują, że przynajmniej jedna z osób potrzebuje czegoś więcej. Pragnie by cały świat poznał wiersze męża, namawia go na ich skopiowanie. Sama marzy o wyjściu ze swoimi dziełami w świat, do ludzi. Grać na gitarze, jeździć po kraju i śpiewać – kolejny kaprys rozpieszczonej żony, który trzeba spełnić by nic się nie zmieniło? Niekoniecznie – bohaterka ma przecież wiele talentów, widać to w jej dziełach i tym, jak szybko się uczy nowych rzeczy. Widać też w tym z jakim zaangażowaniem przygotowuje babeczki na wystawę rolniczą, gdzie odnosi sukces. Wprawdzie z miłości do męża postanawia zarobione pieniądze przeznaczyć na wspólny wieczór, a nie zaczątek biznesu ale widać, ze nie boi się wyzwań, że naprawdę chce wyjść poza cztery ściany domu.
Dlaczego w tej sielance on jest tak zachowawczy a ona tak zahamowana – nie wiadomo. Film nie daje nam głębszego spojrzenia w ich dusze.
Dzieło Jima Jarmuscha jest tak beznamiętne, tak pozbawione wyraźnych emocji, że zaczynamy podejrzewać iż nie chodzi w nim o próbę zrozumienia bohaterów czy odgadnięcia głębi ich osobowości. Psychologia bohatera jest tak jałowa, że podejrzewamy, iż jest to celowe. Widz zwolniony z obowiązku dociekania „dlaczego” widzi to co pokazane i zaczyna postrzegać film jak lustro, w którym odbija się jego codzienność. Mam do tego pewne tropy, odnajdujemy je w postaciach drugoplanowych, ich aktorskich zagraniach lub rozmowach pełnych małych kłamstw. Szczególnie widać to w historii „Romeo i Julii” oraz rozmowie dwóch „macho” w autobusie.
Co jest więc w nas prawdziwe? Małe kłamstewka i oszustwa, które są jak różowe okulary na nasze niepowodzenia a widza śmieszą swą dziecinnością. Rutyna egzystencji, pozorne bezpieczeństwo, którego zachowanie wymaga poświęcenia własnych marzeń?
Oczywiście, że to i to. Tak wygląda życie. Akceptacja wyborów bohaterów pozwala oglądać ten film jako miły obraz codzienności. Jednakże obraz ten postrzegany jako lustro zadaje pytania, czy może my sami zbyt lekko godzimy się na porzucenie własnych marzeń? Czy nie tracimy swej kreatywności w imię zapewnienia dobrobytu domowego, w imię własnego bezpieczeństwa i nieośmieszenia w oczach innych? Czy mamy prawo wymagać takiego poświecenia od partnerów? Bo czasami wystarczy napisać wiersz i opublikować go w internecie, a czasami spróbować pomóc partnerce w odnalezienie własnej drogi.
Od nas zależy czy chcemy być Patersonem czy może wolimy swoją kreacją uszczęśliwiać innych, nawet tylko na wystawie rolniczej. Czasami warto, w końcu nawet Paterson ma dom do którego może się schować, jeśli tam gdzieś coś nie wyjdzie. Wspierajmy się i ryzykujmy lub trwajmy w codzienności – ale niech będzie to nasz świadomy wybór.
Jak zawsze postaramy się zapowiedzieć następny DKF i być na nim, by opowiedzieć o tym co pokazano. Zaglądajcie na portal www.grudziadzmiastootwarte.pl.
Adam Milewski