Skonaktuj się z nami    kontakt@grudziadzmiastootwarte.pl
Witamy na portalu GrudziadzMiastoOtwarte.pl. Miłego dnia!

Fragment książki pt.: „MADERA” – Zdzisław Brałkowski

© Zdzisław Brałkowski (fragment książki „Młodości szczęśliwa” z cyklu „Zza zasłony czasu”)

Zdjęcia: wyspa Madera – publiczne; osiedle „Madera” – prywatne.

MADERA

(…)

„Maderakami” nazywaliśmy mieszkańców “Madery” – skupiska kilku domów na skraju miasta, przy ulicy Konarskiego. W dużej części byli to ludzie z marginesu społecznego. W każdej  miejscowości są takie niezbyt bezpieczne rejony. Budynki nawet nie zasługiwały na dumną nazwę domów – były to piętrowe, nieotynkowane murowane baraki, bez żadnych wygód  cywilizacyjnych. Zostały postawione w pośpiechu z odzyskanej z ruin cegły, jeszcze w trakcie oraz niedługo po drugiej wojnie światowej. Wojnie, która w samej swej końcówce, w lutym i marcu 1945 roku obróciła w perzynę całe miasto, ogłoszone przez Hitlera “Festung Graudenz”. I tak dobrze, że była ta cegła. Większość z odzysku przez kilka lat wywożono wagonami do zrujnowanej Warszawy, w ramach akcji “Cały Naród Buduje Swoją Stolicę”. Nie było to wyjątkiem w naszym powojennym kraju; cegłę z rozbiórek ruin zabierano nie tylko z Grudziądza; spotkało to również zniszczony Wrocław i wiele innych miast.

* * *

Skąd się wzięła miejscowa nazwa “Madera"? Tego przez długi czas nie wiedziałem i nie interesowało mnie to. Madera to Madera. Na Maderze mieszkają Maderacy i to wszystko. Którego z dzieciaków mogło nurtować to pytanie? Dopiero kiedy podrosłem, dowiedziałem się pochodzenia nazwy od starego grudziądzanina, pamiętającego jeszcze czasy przedwojenne. Interesował się on historią i zbierał miejscowe ciekawostki: – Skąd ta nazwa? Widzisz chłopcze, kiedy w końcu tysiąc dziewięćset dwudziestego dziewiątego roku rozpoczął się w świecie Wielki Kryzys, miliony ludzi straciły pracę… – Ten zaczęty “czarnym czwartkiem” w USA? – od razu przypomniałem sobie świeżą, szkolną wiedzę.

– Właśnie. Widzę, że znasz historię. Objął on szybko i Polskę. W naszym mieście prawie wszystkie fabryki zostały zamknięte, tysiące ludzi znalazło się na bruku. Kamienicznicy zaczęli ich wyrzucać z mieszkań. Bezrobotni nie mieli z czego zapłacić czynszu, więc won! Na ulicę z całymi rodzinami. Dosłownie. Meble też na bruk. Czasem wyrzuceni koczowali na dworze przez dłuższy czas, nim jakąś szopę czy lokum znaleźli.
– I część poszła do tych kilku baraków?
– To nie ta Madera. Gdzie by się zmieścili? Zresztą tych baraków jeszcze nie było. Wojsko oddało tym bezdomnym kilka dużych koszarowców, których nie używało. Tam przy parku miejskim, za kolejowymi domami, gdzie teraz jest osiedle Dzierżyńskiego.(1)
– Ee, przecież tam nie ma żadnego koszarowca. – Popatrzyłem z powątpiewaniem na starszego człowieka. Mieszkałem niedaleko osiedla i znałem okolicę jak własną kieszeń.
– Teraz już nie ma. Przed wojną były. Gnieździli się tam ludzie na kupie, bez pracy, bez pieniędzy, z mnóstwem wolnego czasu. Wiadomo, co się wtedy dzieje. Kradzieże, bójki, “element” się panoszy. Strach tam obcemu się pojawić.

– No dobra, ale skąd ta Madera?
– A bo widzisz. Wtedy w gazetach pisali, że marszałek Józef Piłsudski pojechał wypoczywać na Maderę, tę portugalską wyspę na Atlantyku, blisko Afryki. Pięknie tam, zawsze ciepło, cud malina wypoczynek. – Rozmówca rozmarzył się i aż cmoknął. Aha, pewnie zmyśla! Jeszcze trochę, a powie że też na tej wyspie był i wraz z Piłsudskim
wypoczywał. Bajać to może dzieciom, a nie mi. Postanowiłem szybko sprowadzić rozmówcę na ziemię:
– Dobra, tyle to z geografii pamiętam, proszę pana, obrazki też widziałem. Powie pan wreszcie?
– Coś taki w gorącej wodzie kąpany? Ta dzisiejsza młodzież. Od razu by chciała wszystko wiedzieć. Trzeba po kolei… – spojrzał na mnie z ukosa, lekko zdegustowany moim wtrętem, który wytrącił go z młodzieńczych marzeń.
– Po kolei to już doszliśmy do ostatniego wagonu. – Postanowiłem przyspieszyć przewijanie filmu wspomnień u starego grudziądzanina. Mnie interesowało, skąd się wzięła nazwa “Madera”, a nie dzieje z jego życia i niespełnione marzenia.
– Ja minąłem dopiero parowóz. – Zmrużył przy tym filutersko oczy.
– A niech pana… – Zmieliłem w ustach przekleństwo, ale w duchu uśmiechnąłem się. Ot, i tak rozmawia się ze starszym człowiekiem. Trzeba mieć cierpliwość. Ma on wiele czasu, chce dłużej pogadać, wzbudzić zainteresowanie, powspominać… a ja chciałbym od razu przeskoczyć do końca opowieści i poznać rozwiązanie. A tam, niech się wygada. Nie wiadomo, jaki ja będę w jego wieku. Tak łatwo jednak nie chciałem oddać pola:
– Tyle że ten pociąg ma tylko jeden wagon. Pierwszy i jednocześnie ostatni. – Przyjąłem żartobliwą konwencję rozmowy.
– Zapomniałeś o tenderze. Parowozy mają tendery.
– Te wagony do przewozu węgla? No wie pan… długo pan będzie obok niego przechodził? Nie mógłby pan przyspieszyć kroku? – Zaczęła mnie bawić ta konwencja rozmowy.
– Już przeszedłem. Dobrze, już mówię dalej. – Uśmiech z wtrąconego żartu rozpromienił mu twarz. – Kiedy więc gazety rozpisały się o długich wywczasach Piłsudskiego na Maderze, bo podobno był tam całe trzy miesiące, to ci bezrobotni w koszarowcu zaczęli gadać, że „marszałek wypoczywa na Maderze w apartamentach, a my wypoczywamy tutaj. To są nasze apartamenty i to jest nasza Madera”. Ale chyba nie wysyłali mu tam pocztówek z życzeniami.
– Jakich znów pocztówek?!
– W marcu jest Józefa, a wtedy jeszcze tam był. Dla rządzacych w Polsce piłsudczyków było to coroczne, prawie państwowe święto. No to odgórnie władze sanacyjne naciskały, aby do Piłsudskiego wysyłać pocztówki na Maderę z hołdami, życzeniami zdrowia i takie tam.

– Toż to zwykła propagandówa!
– Jak dzisiaj, chłopcze, jak dzisiaj. Czasy i przywódcy się zmieniają, ale podchlebianie się władzom dalej kwitnie w najlepsze.
– Skąd pan to wie? Pierwsze słyszę o tych widokówkach.
– Mam swoje lata. A na pamięć nie narzekam – znowu się uśmiechnął.
– Muszę zapamiętać to wysyłanie widokówek. Ale co z tą naszą Maderą? – znowu musiałem skierować rozmowę w kierunku bardziej mnie interesującym.
– No i ta nazwa przylgnęła do koszarowców. Po wojnie, kiedy już były zburzone, a wybudowali te murowane baraki przy Konarskiego, to część tych bezdomnych do nich się przeniosła. To ludzie też nazwali ją Maderą. Tradycja miejscowa nie ginie.
– Dzięki. Fajne ciekawostki.
– A proszę, proszę. Jakby jeszcze coś, to mam tego więcej.
– Będę pamiętał. Fajnie się gadało – podziękowałem miło rozmówcy. Ciężko się czasem rozmawia ze starszymi ludźmi, ale można się od nich dowiedzieć wielu ciekawostek z dawnych lat, o których człek nie ma szansy dowiedzieć się z książek. A dla tego człowieka to też była jakaś rozrywka i krótka chwila, w której znów był uważnie słuchany. Dałem mu tę chwilę i sam z niej skorzystałem.

(…)

Madera istniała jeszcze do lat siedemdziesiątych. Ludzie jednak powoli się z niej wyprowadzali, w miarę jak otrzymywali mieszkania komunalne od władz miejskich. Trzy baraki wyremontowano, wprowadzając cywilizacyjne udogodnienia; w tych już normalnych domach mieszkają teraz zwykli mieszkańcy. Pozostałe przerobiono na warsztaty oraz firmy usługowe. Dzisiaj Madera pozostała już tylko we wspomnieniach starszych mieszkańców miasta.

 


(1) Obecnie Osiedle Kawalerii Polskiej

 

O AUTORZE:

Zdzisław Brałkowski ukończył politologię na Uniwersytecie Warszawskim. Jego pracą magisterską była „Repolonizacja miasta Grudziądza w okresie II Rzeczypospolitej”, w tym o obronie i udziale kultury polskiej w regionie, w okresie zaboru i czasie międzywojennym (praca jest dostępna w Bibliotece Miejskiej w Grudziądzu oraz w internecie).

Od 1962 roku mieszka w Grudziądzu. Przez kilkanaście lat pracował w fabryce POiE (dzisiejszym HV), następne kilkadziesiąt przepracował w OHP, a później w szkole jako nauczyciel historii i wiedzy o społeczeństwie. Dalej prowadzi prelekcje w szkołach, zaznajamiając młodzież z naszą historią, zwłaszcza miasta Grudziądza i regionu. Spotkania z czytelnikami jego książek są organizowane w naszym i innych miastach. Miał również spotkanie z czytelnikami książki „Syberia, inny świat” w Piwnicy pod Baranami w Krakowie, zorganizowane przez Klub Podróżników.

Pisaniem zajął się dopiero dziesięć lat temu. Jest autorem wspomnieniowego cyklu „Zza zasłony czasu”, w którym ukazało się już pięć książek: „Syberia, inny świat”, „Młodości szczęśliwa”, „Wileńszczyzna w miniony czas”, „Czas dorosłości”, „Cywil w służbie narodu”. W 2023 roku ukaże się kolejna „Dojrzałe lata”. Rodzinne i własne wspomnienia, związane przede wszystkim z  Grudziądzem, są ukazane na tle burzliwych dziejów i przemian w naszej najnowszej historii, zapisem minionych czasów. Ma również czytelników wśród Polaków mieszkających poza krajem.

Pisze również poezję – fraszki, limeryki i inne wiersze. Wydany został jego autorski tomik „Fraszki, limeryki i inne żarciki”. Planuje kolejny tomik. Jego utwory znalazły się również w kilku antologiach. Publikuje również miniaturki literackie, historyczne i współczesne. Laureat ogólnopolskiej Olimpiady Wiedzy „II wojna światowa” w 1985 roku. Członek Związku Literatów Polskich, uhonorowany medalem Jerzego Sulimy-Kamińskiego „W uznaniu zasług dla kultury Pomorza i Kujaw”.